#8 Renault Megane Grandtour | 1.6 E-Tech Plug-in 160KM | TEST | PHEVomenalnie

Hybrydowe Renault Megane to auto, którego najbardziej nie mogłem się doczekać ze wszystkich którymi do tej pory jeździłem. Z pozoru zwykły facelifting, ale Renault postanowiło wykorzystać tą okazję by wejść do walki na rynku hybryd. Z tym, że nie jest to w żadnym wypadku pisanie koła na nowo, bo francuzi włączyli się z całym doświadczeniem wyniesionym z F1. A dla mnie pierwszy raz nadarzyła się okazja jechać tego typu pojazdem.

Elektryfikacja.

Dwa zdania obowiązkowego jednak wstępu czemu Renault Megane E-Tech jest aż tak wyjątkowym rozwiązaniem na rynku, gdzie hybrydy, obecne między innymi u Toyoty, są od lat. Przede wszystkim mamy tradycyjny silnik benzynowy, całkiem żwawy silnik elektryczny i system odzyskiwania energii, wkomponowany w 4-ro stopniową skrzynią automatyczną.

Nad którą nie mamy kompletnie żadnej kontroli. Do tego sama skrzynia ma 5 trybów: P/R/N/D i B. Z czego ten ostatni najłatwiej nazwać trybem bardzo-intensywnej-rekuperacji, czyli tym wskazanym. Sama jazda tym autem wymagała ode mnie wyzbycia się nie których przyzwyczajeń i duże kompromisy w stylu jazdy. Łącznie do dyspozycji – 160KM. Efekt – 2.2l/100 w trybie hybrydowym. Ale o tym może trochę później.

Lift, urośnij Renault Megane.

Renault Megane po lifcie moim zdaniem wizualnie mocno urosło, co jest zdecydowanie na plus. Co prawda z za kółka mam porównanie wyłącznie z RS hatchback, a tu trafiło do mnie Grandtour w RS-line. Acz front zdecydowanie dodaje powagi. Miły dla oka rozbudowany zderzak, z elementami dekoracyjnymi RS. Oznaczenie „RS-line” na obu bokach auta, jak i na klapie bagażnika wyraźnie sugeruje czego należy oczekiwać. We wnętrzu odświeżone logo Renault Sport można spotkać zarówno na obszyciu fotela, jak i na kierownicy.

Do tego pełno czerwonych wstawek – a to na kierownicy, a to obszycie foteli, pas po środku kubełków, i na pasach. Same fotele to do tej pory najbardziej sportowe w cywilnym aucie jakie spotkałem. Naprawdę świetne trzymanie, i bardzo głębokie osadzenie siedziska sprawiają, że żaden zakręt nie jest straszny. Acz siadanie w słuszny wieku jest trochę kłopotliwe. Oj, można się pomylić co do sportowych zapędów Renault Megane.

Konfigurator w stylu RS. A to tylko Renault Megane.

Tak jak wspomniałem o świetnej ergonomii foteli przednich, tak nie sposób nie wspomnieć o systemie ich regulacji. A raczej jego braku, bo stary korbotronik jest w 2020 co najmniej niespodziewanym rozwiązaniem. Szczególnie że nawet nie można sobie dobrać elektrycznego sterowania, o pamięci przez to zapominając. Jeszcze ciekawiej jest przy kierownicy. Przez to, że jest inna niż w wersji Intense – zabrakło miejsca na ogrzewanie.

Za to w tyłek ciepło może już być, ot taki ewenement. Przy temperaturach bliskich zeru, bardzo się zaskoczyłem. Poza tym mój egzemplarz prasowy konfigurował ktoś na zasadzie – chcę wszystko. Nieważne za ile, wszystko, prócz siatki na bagaż, bo brzydka. I tak z bazowych 144 zrobiło się 170, tysięcy, Polskich Nowych Złotych. Za Renault Megane w Kombi. No ale w prądzie przecież można by rzec!

Tam na składzie węgiel kopią.

Za dzieciaka na każde powitanie była odpowiedź. W tym wypadku skojarzyło mi się z tą szuflową zagajką. Jak by mogło być inaczej, w kraju gdzie mamy największego truciciela w UE, a jednocześnie mamy największą emisję metanu, wielokrotnie wyprzedzając rywali? Wspominam o tym, gdyż „prąd żyje w gniazdku”. Ale do gniazdka idzie z węgla właśnie i niestety w żadnym momencie, patrząc przez pryzmat ceny, nie mogłem o tym zapomnieć. No dobra, raz się udało, ale zaparkowałem wtedy pod ośnieżoną fotowoltaiką mojego teścia.

Na usprawiedliwienie cały system jest, na papierze, niesamowicie skomplikowany, a realnie…plug and play. Naprawdę, wystarczy zwykła wiedza użytkowania auta z automatem. Bo jak wytłumaczyć brak tradycyjnego sprzęgła, zastąpienie go kłowym, wrzucenie dwóch silników elektrycznych odpowiadających za regulację przełożenia i prędkość obrotową. Lącznie jest…15 kombinacji pracy wszystkich silników, zależnie od danych parametrów jazdy? A w praktyce ograniczało się na wyborze jednego z trzech trybów.

W pełni na prądzie, głównie na spalinowym – głównie na elektrycznym. Wrzuceniu biegu, i tyle. Oczywiście w pierwszej kolejności powinienem wybierać ten pierwszy sposób przemieszczania się. Jednak to co się dzieje po rozładowaniu akumulatorów sprawia, że ostatnie kilometry zasięgu pokonywałem z duszą na ramieniu.

Renault pomyślało sprytnie, więc akumulatory zawsze będą miały 5% rezerwy i odpali się silnik spalinowy. Więc o ile zapamiętałem zatankować – dojadę gdzie chcę. Sam system odzyskiwania energii działa przy każdym odpuszczeniu gazu. A przy dociśnięciu hamulca aktywuje się rekuperacja, którą w razie potrzeby wspomaga hamulec mechaniczny. Nic z tego nie jest strasznie nachalne ani przeszkadzające. Acz wymusza dość ostrożne postępowanie z gazem, jak i antycypowanie następnego manewru.

Ekonomizer w wydaniu Renault Megane.

Wspomniałem, że osiągnąłem średnie ok 2.2l na setkę, na odcinku ok 25 km, i nie było to specjalnie trudne. Mogę się założyć, że przy bardziej sprzyjającej aurze, i trochę wyższym poziomie naładowania początkowego, spokojnie bym osiągnął 1.3-1.5l. Potem prąd się skończył, na co niewątpliwie miały wpływ i Warszawskie korki, i ujemne temperatury tego dnia.

Zaraz po tym odpalił się silnik o zasilaniu konwencjonalnym, i dosłownie na odcinku 5 km średnie spalanie wyskoczyło do 9l, średnie. Tego widoku miałem dość i przełączyłem wirtualne zegary na nawigację. Dobrze ze akurat korek się skończył, bo chyba bym się załamał. Skoro o ekonomii już nie było mowy, sprawdziłem jak te ~90KM sprawuje się w stołecznym ruchu. Przy okazji słysząc dość dużo o jego mułowatości przy jednak dużej masie. I nie jest źle!

Kanapa.

Wszelkie nierówności zawieszenie wyłapuje z typowo francuską swobodą, przez co ja sobie płynę, i nie przejmuję się zbytnio niczym, bo na kabinę nic się nie przenosi. Przez to że reakcje na ruchy kierownicy ustawiłem od razu w „sport” dla każdego z trybów jazdy, wyczuwalny opór przy manewrach pozwalał dość dobrze wyczuć auto, a nawet mocniejsze depnięcie na gaz ani nie wyrywało mi sterów, ani nie sprawiało że auto przestawało się słuchać. Chwała inżynierom Renault za to, że choć tu trochę tego sportu można poczuć. Choć wystarczy jedno spojrzenie na prędkościomierz by się uspokoić. Renault Megane w typowym dla siebie stylu na mnie krzyczało za wszystko – otwarte drzwi, wyjście z kluczykiem, przekroczenie prędkości. Z drugiej strony, które auto nie pika?

Zaplątałem się.

Wrócę na chwilkę, ale tylko na momencik, do tej części najbardziej zagmatwanej, pozornie, wokół Renault Megane E-Tech Hybrid Plug-In. Z racji że Renault zainstalowało tradycyjny wlew paliwa i gniazdo ładowania, trzeba było skorzystać. Uzyskanie maksymalnego deklarowanego zasięgu już dawno włożyłem między bajki, ale żeby chociaż te 40 km zrobić potrzeba ok 4h, przy zasilaniu z tradycyjnego gniazdka domowego. Wracam do domu, pyk, i można iść spać. Oczywiście jest mnóstwo przejściówek, adapterów, złączy do zainstalowania, ale o tym moi koledzy po fachu mogą pisać i się żalić.

Dla mnie najważniejsze było to, że do najbliższej ogólnodostępnej stacji ładowania pojazdów elektrycznych mam z domu 12km, a wcale nie mieszkam w Borkach Mniejszych, tylko pod Legionowem…I tu, dla mnie, jest największy problem zarówno tego, jak i każdego innego auta typu PHEV. Nasza infrastruktura leży i kwiczy, co udowodni boleśnie posiadanie i chęć naładowania się gdziekolwiek poza galerią handlową, ewentualnie wnioskiem do dostawcy prądu przy budowie własnego domu. I dopóki taki stan pozostanie to będzie największa bolączka tego typu aut, a szkoda, naprawdę wielka szkoda.

Eliminując ten problem, zaczynam dobrze rozumiem filozofię stojącą za tym autem, to naprawdę świetny patent – jeśli mam do pracy 20-25km w jedną stronę, to dosłownie za 5zł pokonuję tą trasę w obie strony, gdzie koszt benzyniakiem jest co najmniej pięciokrotnie wyższy. Zanim szturmem weźmiemy salony Renault najpierw warto sobie zadać pytanie czy chcemy mieć w garażu WallBoxa i czy wyrobimy się na jednym ładowaniu. Jeśli tak, ale nie koniecznie chcemy kombi – to warto poczekać, bo do gamy lada moment dołączy Renault Megane Hatchback, i to moim zdaniem może być strzał w dziesiątkę.

MP

We współpracy z Renault Polska

Instagram

Facebook

TikTok

1 thought on “#8 Renault Megane Grandtour | 1.6 E-Tech Plug-in 160KM | TEST | PHEVomenalnie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *