Renault Megane e-Tech Electric

#74 Renault Megane E-Tech | iconic EV 60 220 KM | TEST | Przyszłość nastąpiła już dziś

Renault postawiło w końcu na kompletną rewolucję. Megane nie jest dostępne z silnikiem spalinowym. Nie będzie też wersji RS, ani nawet RS-line. Nie i kropka. Są tylko wersje elektryczne. Czy Megane E-Tech z tak radykalnym podejściem przekona do siebie klientów?

Megane E-Tech po kuracji elektrycznej.

Nawet niewprawne oko dostrzeże nawiązania do klasycznej linii Megane, więc na szczęście zmiany nie są aż tak radykalne. Z drugiej jednak strony trochę dziwią fikuśne elementy. Auto wygląda, trochę jakby uciekło księgowym ze stołu, zaraz po przejęciu od projektantów. Pierwsze co się rzuca w oczy to gigantyczne felgi. 20” o nazwie „enos” to jest standard, nie ma możliwości zmiany. Wybór kolorów nadwozia też z resztą skromny. Mnie trafiła się czarny, o fikuśnej nazwie „szary schiste z dachem czarny etoile”, wymagający dopłaty 2600 zł. Dla mnie jednak to po prostu czarny. Bardzo pasujący do auta, choć i czerwień flamme wodzi na pokuszenie.

To, co mnie z kolei zdziwiło to proporcje tego hatchbacka. To kolejna z dużych zmian, bo Megane E-Tech oferowane jest teraz wyłącznie w tym podwoziu. Delikatnie podniesionym z resztą, choć prześwit 13 cm nie zachęca do zjechania z utwardzonych dróg. Auto zdecydowanie urosło. Megane zawsze było jednak dość drobnym autem, a przy tym moje BMW serii 3 wydawało się maleńkie.

Megane E-Tech może pochwalić się fenomenalnie obłą linią nadwozia. Trochę przypomina mydelniczkę, trochę roztopioną kostkę czekolady. Z tymi niewielkimi, spadzistymi oknami wygląda jednak świetnie. Do tego chowane klamki niczym w Tesli. Ale jeśli na zewnątrz tak poszalano, to co jest w środku?

Megane E-Tech to Cyberpunk na co dzień?

Ja już byłem przygotowany, bo tydzień wcześniej jeździłem Australem, ale ktoś postronny na pewno się zdziwi. Ponownie wita dziwnie spłaszczona kierownica, ogromnych rozmiarów. Jedna z tych rzeczy, które nie bardzo mogę zrozumieć. Do tego dwa ogromne ekrany, jeden zastąpił zestaw wskaźników, drugi od multimediów.

Trochę nie rozumiem umiejscowienia dedykowanego slotu na telefon – bardzo mocno wystaje i zwyczajnie ucieka przy żwawszym zakręcie. Już nawet nie wspominam, że mimo ładowarki indukcyjnej mój iPhone nie chce z nią współpracować. Całe szczęście, że nawet nie muszę go podpinać, bo…

Siri, idź do domu.

Za obsługę multimediów odpowiada tutaj Google, wraz ze swoim systemem Automotive. Co to jest? Coś bardzo podobnego co masz w kieszeni albo Twój kolega ma. Android w aucie sprawuje się świetnie. Nie znam nikogo kto korzysta z map Apple w aucie, więc te od Google jako fabryczne to świetna sprawa. Do tego obsługa asystenta głosowego oraz integracja z całym ekosystemem zdecydowanie na plus. Jedynie dziwne, że wymieniony asystent w losowych momentach chciał ze mną porozmawiać, albo z głosem w radiu. Zadziwiająco często uruchamiał się też przy wyjeździe z garażu. Niby to samo co w Australu, a jakoś bardziej nadgorliwy.

Nie lubię się powtarzać, więc po więcej o tym systemie odsyłam do testu Renault Austral.

Z istotnych zmian we wnętrzu między modelami to zmiana w tym, co jest pomiędzy pasażerami. Tu jest zwykły podłokietnik, niestety nie jest regulowany, oraz malutka przestrzeń na drobiazgi. Jednak właśnie w podłokietniku schowano porty usb typu C, więc automatycznie telefon ląduje w wyżej wymienionym miejscu. Nie jest zbyt głęboki, więc nie raz zdarzyło mi się, że telefon zwyczajnie wypadł. Typowo francuskie udogodnienie, nie do końca przemyślane.

To czy Megane E-Tech jeździ jak RS, czy nudna hybryda?

Skoro już umieściłem się w tych całkiem wygodnych fotelach, to warto sprawdzić jak spisuje się te 220 KM które mam dostępne. Ale zanim o tym to o fotelach, krótko. W przeciwieństwie do tych z Australa, tu jest mi znacznie wygodniej. Zadziwiająco dobrze trzymają w zakrętach, a skóra jest przyjemna w dotyku. Przyjemnym akcentem są złote nici, kontrastujące z wszechobecną czernią. Fajne zaskoczenie. No to w drogę.

Kolejne zaskoczenie, że Megane E-Tech nie jest aż tak żwawe. Co prawda silnik elektryczny ciągnie bez opóźnienia, ale to jest tylko 300 Nm. Pierwsza setka w 7,4 wydaje się nieosiągalna. Głównie przez pogodę, bo trafiłem oczywiście na śnieg i przymrozki. Na pewno odpowiednie ogrzanie akumulatorów oraz opon zajmuje dłużej niż zwykle. Gdy już się trochę pojeździ Megane E-Tech zaskakuje zachowaniem w zakrętach. Jest sztywniej niż się spodziewałem, na pewno są lepsze odczucia na kierownicy. Niestety przez jej dziwny kształt wszelkie szybkie manewry są po prostu niewygodne. Mimo że środek ciężkości jest dość nisko, to odczucie mam raczej bliższe cross-overom, niż hot hatchom. Ogromna szkoda, bo liczyłem, że mocniejsza wersja silnikowa okaże się mieć trochę więcej ikry.

To co z tym zasięgiem?

Tak jak wspomniałem, pogoda zadrwiła sobie z moich planów na test elektryka wiosną. Żadne to zaskoczenie. Szok przeżyłem jednak, odbierając Megane. W pełni naładowany akumulator, po moim poprzedniku, wskazywał 224 kilometry zasięgu. Przy baterii 60 kWh. Czyli szybka matematyka, zużycie na poziomie prawie 30 kWh na sto km. Sporo. Na szczęście szybko okazało się, że ktoś po prostu nie umie jeździć elektrykiem. Z moich pomiarów wynika bowiem, że bliższe prawdzie jest osiągnięcie ok. 320-330 km zasięgu, i to mimo tej pogody, w cyklu mieszanym. W mieście oscylowałem w granicach 15 kWh, przy dynamicznej jeździe spod niemal każdych świateł.

Renault chwali, że Megane przyjmie nawet 130 KW na godzinę podczas ładowania. Niestety nie jest tak wesoło, bo krzywa ładowania bardzo gwałtownie spada po osiągnięciu progu ok. 40-45%. Ja korzystałem z ładowarek GreenWay jeszcze przy stanie 50-60% baterii. Za każdym razem nie byłem w stanie wycisnąć więcej niż 35 KW. W związku z tym realne naładowanie do pełna, od stanu krytycznego to raczej coś w okolicy dwóch godzin. A o podróżach międzymiastowych z szybkim postojem rzędu 20-30 minut, by złapać stan „do 70%” można zapomnieć.

Muszę pochwalić inteligentną rekuperację, która pomaga naprawdę delikatnie odzyskiwać ogromne ilości zasięgu. Sterowanie biegami oczywiście nie pozwala wybrać jej siły, ale pozwala zdenerwować mnie. Miejscem na drążek zmiany biegów w Renault stała się kolumna kierownicza. Dla przypomnienia jest tam też drążek od multimediów, spryskiwaczy, a z drugiej strony kolejne. Przesada.

Aspekt praktyczny.

Megane E-Tech lubi zaskakiwać. Klapę bagażnika otwiera się malutkim guzikiem na środku, który trzeba wcisnąć. Nie wspomoże tu elektronika i nie otworzy za nas. Niestety. Potem powita blisko 400 litrowy kufer, w którym pomieścić można naprawdę mnóstwo. Jest bardzo głęboki, więc nic nie będzie latało po podłodze, ale próg załadunkowy jest niesamowicie wysoko. To może stanowić lekki problem. Szczególnie sięgając po kable, które schowane są pod podłogą. Pod maską z przodu zabrakło miejsca na frunk, więc można podziwiać i silnik i całe jego okablowanie.

Na szczęście w środku, mimo spadzistego dachu, bezproblemowo pomieści się pełnowymiarowa rodzina 2+2. Myślę, że nawet z niewielkim psem nie zabraknie przestrzeni. Co prawda wyrośnięty nastolatek może pomarudzić na miejsce nad głową, ale raczej Megane E-Tech nikt nie będzie ruszał na eurotrip z wymienionego już powodu.

Cennik i werdykt.

Kosmiczny wygląd, jeszcze bardziej nowoczesne wnętrze oraz ogromne felgi to znak rozpoznawczy nowego Renault Megane E-Tech electric. W związku z tym tanio nie będzie. Cennik otwiera wyposażenie equilibre za 185 tysięcy. W zamian za to otrzymuje się ten mniejszy silnik o mocy 130 KM z akumulatorem 40 kWh i deklarowanym zasięgiem do 300 km. Zmiana na mocniejszą opcję wymaga dorzucenia 20 tysięcy. Ja do testów dostałem wersję iconic, gdzie wyboru silnika nie ma. Cennikowo od 233 tysięcy, a mój egzemplarz miał na pokładzie wszystkie dodatki, włącznie z pompą ciepła. W efekcie taka sztuka kosztuje lekko ponad 250 tysięcy złotych. Mówiłem, że będzie drogo, prawda?

Jest niewiele drożej niż VW wycenił największego konkurenta – VW ID.3 oraz bliźniaczą Cuprę Born. W środku uważam, że to Renault użył lepszych materiałów. Jest mniej plastikowo, bardziej futurystycznie. Niektórym może spodobać się niemiecki minimalizm konkurencji. Bajeranctwo Francuzów moim zdaniem wyszło im na dobre, wyjątkowo. Do tego doceniam zmianę dostawcy nagłośnienia. Harman Kardon gra naprawdę dobrze, czego nie mogę powiedzieć o systemie Beats. Do tego klasyczny napęd na przednią oś i zaskakująco dobra przestrzeń to kolejne zalety Megane. Dla mnie kropkę nad i stawia jednak to jak dobrze Renault wygląda z każdej strony. Niby to tylko zwykły elektryk, a powoduje odkręcenie głowy i lekki zachwyt nad designem.

MP

We współpracy z Renault Polska

Instagram

Facebook

TikTok

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *