#6 Seat Ateca | FR 2.0 TFSI 190KM | TEST | Czy SUV ma serce?

Każdy szanujący się producent ma w swojej gamie co najmniej jednego SUV’a. Jeszcze trzy lata temu takie stwierdzenie wydawałoby się co najmniej śmieszne, a dziś? Aston ma DBX’a, Lambo Urusa, w Ferrari pojawiły się koncepty, a wielkie koncerny wprowadziły je dawno temu. Kompletnie nie ma co się dziwić patrząc ile wiatru w żagle dał ten ruch Porsche. Seat Ateca jest już entym w gamie grupy VAG, więc musi być dopracowany, prawda? Szczególnie, że powstała na podwoziu Leona, który mi kojarzy się zawsze z mocniej sportowymi wersjami, a sam Seat zawsze miał najciekawszą bryłę z całej gamy.

Zacznijmy od mocnego wstępu. Ja zawsze mówiłem, że nie lubię SUV’ów, od kiedy tylko się pojawiły. Już szybko wyjaśniam. SUV’y na początku istnienia robiono wg recepty „weźmy zwykły kompakt, walnijmy mu wielkie koła, trochę wyższe zawieszenie, ale zmniejszmy bagażnik i cena w górę!”. I wg tej formuły obracał się rynek przez kilka lat. Super start do testów, prawda? Ok, wiem że miejsce w środku „urosło” wraz z kolejnymi modelami i latami, wraz z potrzebami klienta. Wiem, że pojawiła się moda na ogromne silniki w gigantycznym wręcz nadwoziu. Sęk w tym że pierwsze wrażenie będzie zawsze siedziało gdzieś z tyłu głowy, mimo tego co się widzi teraz. No to jak to było dalej?

Czy ja wolę cukierki? Seat Ateca to truskawka.

Do testów, a przede wszystkim do zdjęć, otrzymałem model z silnikiem 2.0TFSI o mocy 190KM, ustępujący wersji po liftingowej. Za to doposażony został w chyba każdy, pod kątem widzenia kierowcy, możliwy element z konfiguratora. Mamy więc elektrycznie sterowany dach panoramiczny, z miękką czarna podsufitką, system adaptacyjnego zawieszenia, przepiękną czerwień Velvet Red.

Ponad to mnóstwo dodatków bezpieczeństwa: dodatkowe poduszki powietrzne, systemy wspomagania parkowania, monitorowania martwego pola, wykrywania pieszych, aktywny tempomat, jak i przyjemne zegary wirtualne. Tych ostatnich zwolennikiem też nigdy nie byłem. Kolejny schemat do złamania.

A skoro przy schematach jesteśmy. Słyszałem ostatnio ciekawe porównanie, że podniesione wersje zwykłych aut nie oferują nic ponad to, co ich baza. Na jazdę Leonem jeszcze czekam, ale przesiadając się z BMW, gdzie wszystko otula kierowcę, i siedzi się nisko spodziewałem się odczuć diametralnie różnych. I tu pierwsze pozytywne zaskoczenie, bo dosłownie wszystko mam pod ręką.

Niby drobiazg, ale fakt, że mogę klimatyzację ustawić pokrętłem, bardzo mnie ucieszył. Używanie tabletu można było ograniczyć do mnie minimum, a przynajmniej w trakcie jazdy. Duży plus za możliwość sterowania dosłownie w wszystkim, co istotne w drodze, z kierownicy. Jedyne co zrobiłem to… podłączyłem kabelkiem telefon.

Zakręty na prostej. Seat Ateca kocha?

Strasznie nie lubię Warszawskich godzin szczytu, więc szybko uciekliśmy z miasta, kierunek – wieś. I już po kilku kilometrach wiedziałem że się z Ateca polubimy. Spodziewałem się że tak duże auto będzie trudne do wyczucia, ale układ kierowniczy, jak i cała otoczka elektroniki czuwająca nad gapiostwem kierowcy skutecznie pomagała zwalczyć ruch uliczny.

Do tego mój pierwszy kontakt ze skrzynią DSG w aucie osobowym okazał się nad wyraz przyjemny. Układ zawieszenia ustawiłem w „sport”, co również przełączyło skrzynię w ww. tryb i banan na twarzy tylko się powiększał. Układ kierownica + zawieszenie zdecydowanie pomaga kierowcy w pokonywaniu zakrętów, acz szybko daje znać, że przy przekroczeniu limitu skończy się bardzo szybką interwencją ESP. W efekcie – mocnym hamowaniem. Cóż, tego się jednak trzeba spodziewać w obecnych czasach, i przy narzuconych przez EU wymaganiach bezpieczeństwa.

Przy dosyć sportowej jeździe, i jednak ponad 1600 KG masy własnej, konsumpcja zadziwiająco niska, niecałe 10 litrów. Oczywiście kolejne dni i zdecydowanie spokojniejsza noga zmniejszają zużycie. Przy okazji bardzo szybko wychodzi nadmierne wręcz zbijanie biegów przez skrzynię, co też dławi auto. Pierwszy minus dla Seata, ale choć bardzo chciałem żeby coś mi zepsuło pierwsze wrażenie, nie bardzo było co…

Czy lukier jest gorzki?

Przez cały tydzień próbowałem określić dla kogo jest kierowany Seat Ateca. SUV’y są dla rodzin, ale design tego auta zdecydowanie nie pasuje do stereotypowego odbiorcy Hondy, więc…wystarczyło spojrzeć w swój PESEL.

Auto ma na tyle duży bagażnik by pomieścić hulajnogę, wózek, walizkę, a i zakupy żony się bez problemu mieszczą. Wewnątrz nawet moje 188 cm ma miejsce za samym sobą. Jednocześnie świetnie odnalazłem się za kierownicą, ciesząc się na kolejne kilometry za kółkiem. Seat Ateca z nawiązką wynagradzała mi wstawanie o 5 rano by zabrać ją na zdjęcia, jeszcze przed pracą. O komfort podróży dbają 19 calowe felgi (o dźwięcznej nazwie Machined Glossy Black).

Z resztą całe auto jest pięknie udekorowane czarnymi wstawkami. Wybierając pakiet FR Black (dodatkowa opcja) sprawimy że wnętrze konsoli środkowej udekorowane będzie lśniąco czarnymi elementami. A to w połączeniu z czerwonymi przeszyciami deski rozdzielczej, kierownicy, jak i foteli dodaje sportowego smaczku. A należy pamiętać, że to Cupra jest najbardziej sportową odmianą.

Wszystko tak pięknie ocieka miodem, że doszukuję się dziegciu…znalazłem go na autostradzie. Tak jak aktywny tempomat jest naprawdę świetny w ruchu, to jednak jego reakcja jest zdecydowanie zbyt agresywna. Zdecydowanie lepiej sprawdza się tradycyjne hamowanie silnikiem przez odpuszczenie gazu. A skoro przy autostradzie jesteśmy. Kolega z Bolonii przekazał mi, że każde 10 km/h ponad krajowy limit prędkości zwiększa konsumpcję o litr. Zaczynając od 12l przy 140 km/h.

Więc szybką matematyką przy maksymalnych 210 km/h dochodzimy do blisko 20 litrów na setkę. Zadziwiająco łatwo jednak tą prędkość osiągnąć, i mimo gabarytów Seat Ateca pozostaje stabilna, choć trzeba uważać na boczne podmuchy. Tak więc silnik 2.0 TFSI 190KM do takiego auta jest, moim zdaniem, idealnym partnerem. Choć w aktualnym konfiguratorze próżno go szukać w tej wersji, bo znalazłem tylko tą 150 konną. Jeśli więc chcesz mieć tej mocy trochę więcej – trzeba będzie się udać do salonu i szukać.

Serce krwawi.

Ja z Atecą spędziłem 7 dni, i to były dni gdzie czekałem na poranek by móc wskoczyć za kółko, i jednocześnie na wieczór, by zgrać w spokoju zdjęcia i zobaczyć „co wyszło”. Razem przywołaliśmy zimę, jak i brodziliśmy nad jeziorem, i z równie dużym entuzjazmem pędziliśmy Autostradą Wolności. Zachciałem mieć SUVa. Okazało się, że i wirtualne zegary są praktyczniejsze od analogowych, i do dotykowego ekranu można przywyknąć (chyba głównie przez sterowanie gestami i asystenta Google).

Ogromna, dla mnie, bryła okazała się być na tyle zwrotną, że manewry robiłem szybciej niż prywatnym autem, a i dokładniej dzięki otaczającej elektronice. Seat mnie kupił, oczywiście nie dosłownie, ale naprawdę z wielką niechęcią jechałem oddać auto. Z niechęcią tym większą, że każdy pokonany kilometr sprawiał, że Atecę po prostu chcę. Zarówno rozumem, jak i sercem. I z pełną świadomością, że na pewno są szybsze auta, i bardziej komfortowe, mogę stwierdzić że jeszcze do niej wrócę.

MP

We współpracy z Seat Polska

Instagram

Facebook

TikTok

2 thoughts on “#6 Seat Ateca | FR 2.0 TFSI 190KM | TEST | Czy SUV ma serce?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *