Kis Sportage PHEV

#55 Kia Sportage | Business Line 1.6 T-GDI 265KM | TEST | Złota kura z podgrzewanym silnikiem.

Z Kią do czynienia już miałem wielokrotnie, natomiast Sportage jako jeden z najlepiej sprzedających się aut segmentu SUV doczekał się generacji z napędem hybrydowym PHEV. Nie mogłem więc nie sprawdzić jak złota kura może stać się kurą znosząca jeszcze więcej złotych jajek. Do mojego garażu zawitała wersja dość skromnie wyposażona jak na realia parków prasowych, Kia Sportage, w wyposażeniu Business Line. Za to z najmocniejszym silnikiem o pojemności 1,6 litra, i mocy 265 KM. Jak to jeździ? Zapraszam.

Wygląd Sportage.

Zaczynając od wyglądu – Kia Sportage punktuje bardzo mocno, bo wygada mocno niestandardowo. Nowe Sportage poszedł jeszcze bardziej w mocne, przerysowane wręcz, linie i bardzo charakterystyczne linie o kształcie odwróconego V. Nadaje to auto zupełnie innego charakteru, zrywając z obłym wyglądem ociężałego auta. Oczywiście zmianom uległ również tył auta, do którego przez całą linię nadwozia biegnie bardzo charakterystyczne przetłoczenia, nadające auto zwiewności. Optycznie zdecydowanie zmniejsza gabaryty auta, oczywiście daleko tu do Sorento, ale Sportage świetnie ukrywa rozmiar.

Prawdziwe wymiary czuć, dopiero gdy stoi się obok auta lub wsiada do środka. Z tyłu światła to typowa mono brew. Umieszczone na mocno wystającym wybrzuszeniu, co również pomaga ukryć gabaryt. Trochę z profilu przypomina pocisk, rybę, w każdym razie zdecydowanie zabieg ten nadaje dynamiki. Dodatkowo w bieli (Delux White za 2900 zł) Sportage wygląda świetnie, choć moim ulubionym kolorem jest Experience Green, od dnia debiutu. Butelkowa ciemna zieleń w wydaniu Kii wygląda świetnie.

Parametry codzienne w nowym Sportage.

Kię otrzymałem na 19″ feldze, która jest wyposażeniem seryjnym. Nie ma też możliwości zmiany stylu felgi. Jest ona jednak idealnym kompromisem między komfortem, a wyglądem. Oczywiście im większy rozmiar, tym i aspekt wizualny lepszy, choć kosztem wygody. Tu jest dobrze, i przyjemnie. Będąc w temacie wygody, nie sposób nie wspomnieć o tym, jak zadziwiająco pakowny jest to samochód i to pomimo napędy hybrydowego. Do dyspozycji jest tu 540 litrów, zaledwie 51 mniej niż w wydaniu spalinowym, u konkurencji jest to zazwyczaj utrata 120-140 litrów. Nie ma problemu więc zabrać się małą rodziną na małe wakacje, choć w tym wypadku raczej już bez psa. Dzieciaki z tyłu raczej będą zadowolone z przestrzeni, a przede wszystkim z portów USB do ładowania tabletów.

Z przodu też źle nie jest. Pozycja za kierownicą jest całkiem ok, choć dłuższych tras nie polecam – zabrakło trzymania pod udem, i regulacji na lędźwie. Fotel co prawda ma sporo opcji regulacji, ale tylko manualnie.

Zgadnij jak…?

Kia Sportage zyskała coś, z czym do tej pory się nie spotkałem. Mianowicie mowa tu o dwu funkcyjnym panelu na konsoli centralnej. Odpowiada on standardowo za obsługę multimediów, sterowanie funkcjami na tablecie dotykowym, bo właśnie z konsoli wywoływane są funkcje do zmian na ekranie. Za sprawą dotykowego przełącznika zmienia się wyświetlacz i od tej chwili odpowiada on za obsługę nawiewów i klimatyzacji. Rozwiązanie nie jest idealnie intuicyjne, bo jednak nie jest czytelnie oznaczone.

Z drugiej strony oszczędza mnóstwo miejsca, a nadal mamy podświetlone klawisze. Obsługa po zmroku nie straszna i bardzo serdecznie teraz pozdrawiamy Niemieckie marki. W teorii są to i tak rzeczy, które ustawia się na początku podróży, choć przy aktualnej aurze wszystko jest dynamiczne. Na plus też obsługa w rękawiczkach.

Ekonomia kontra nowy Sportage.

Podczas całego testu uśredniłem wynik na poziomie 6.8 litra. Jest to spalanie gdzie głównie jeździłem na rozładowanym akumulatorze, w systemie HEV. Z moich obserwacji wynika, że przy dość żwawej jeździe, na samym silniku elektrycznym, osiąga się zasięg ok 40 KM. Moim głównym celem jednak była jazda hybrydą. W taki wypadku jazda miejska, oszczędna, to wynik poniżej 3l. Przy bardzo dynamicznym zachowaniu należy się spodziewać jednak wyniku dwucyfrowego.

Uspokajając zapędy napęd hybrydowy w Warszawie wystarczył mi na pokonanie ok 80-85 km, przy spalaniu ok 4 l. I nie jest to wbrew pozorom trudne, bo nie przykładałem się do tego zbyt mocno. Niestety wynik zawsze zawyżać będzie dodatkowy bagaż w postaci akumulatorów. Wpływa on też oczywiście na przyspieszenie do 100 km/h. To wg producenta to 8.2 sekundy. Wynik całkiem niezły, zważywszy na 1889 masy własnej auta.

Nowe plastiki?

Jeśli chodzi o same wrażenia akustyczne z jazdy, tu się nie ma prawa nic zmienić. Kia przyzwyczaiła nas do dobrej jakości spasowanych elementów. W trakcie jazdy nawet po wybojach, nic nie skrzypi ani nie trzeszczy. Razi mnie niestety ogrom plastiku w wysokim połysku, czyli piano black. Nie umiem się do tego przyzwyczaić. To jedyne miejsce, gdzie zarysowania pojawiają się od patrzenia i polecam mieć zawsze ze soba dobrą jakościowo mikrofibrę, chyba że ktoś lubi odciski palców, wszędzie. Naprawdę wszędzie, bo piano black jest na kierownicy, na konsoli, wokół ekranu dotykowego, przy pokrętle zmiany biegów. Dobrze, że przy ładowarce indukcyjnej go nie ma, ale pokrywa jej już oczywiście się palcuje.

Jak już przy obsłudze telefonu – obecne jest standardowe gniazdo ładowania, ale dodano obsługę Apple Car Play w technologii bezprzewodowej. Kierownica dostała nowy kształt, jak i nowy system obsługi multimediów. Myślę, że większość osób nawet na to nie zwróci uwagi, bo nadal jest to czytelne i bardzo intuicyjne. A dzieciaki z tyłu ucieszą się dodatkowo, bo w fotelu kierowcy ukryto porty ładowania. Czyli można mieć spokój przez całą podróż.

Byle do przodu.

Jeśli chodzi o właściwości jezdne, to jest wszystko jak najbardziej poprawnie. Auto jest dosyć duże i ten rozmiar bardzo mocno czuć na zakrętach. Im szybciej z nazwy „Sportage” usunie się pierwszą sylabę i zakoduje, że sportu tu nie ma po co szukać, tym lepiej. Siedzi i jeździ się wysoko, komfortowo, całkiem nieźle skręca. Czuć wspomnianą masę i gabaryty, natomiast wykonywanie manewru hamowania należy planować z wyprzedzeniem. Może to kwestia danego egzemplarza, może jazdy głównie rekuperacyjnej i niedogrzanych hamulców, ponieważ auto ma problem się zatrzymać. Szczególnie jest to odczuwalne przy wyższej prędkości a należy też pamiętać że na pokładzie wiezie się dodatkowe 200+ kg ze względu na akumulatory. Zdarzyło mi się kilkukrotnie, mówiąc kolokwialnie, zdziwić przy nieefektywności hamowania.

To ile za tego cudaka?

Skoro wszystkie wrażenia mamy z głowy – można przejść do tej gorszej części. Kia Sportage z napędem benzynowym zaczyna się w cenniku od 121 900 zł. Za te pieniądze otrzymujemy wersję wyposażenia M (od tego się zaczyna, nie ma w ofercie „S”ki) i silnik 1.6l, o mocy 150 KM i z manualną skrzynią biegów. Silnik 230 KM, o tej samej pojemności, ale ze skrzynią automatyczną i mocą 230 KM w wydaniu hybrydowym (HEV) w wyposażeniu najniższym dostępnym L to wydatek 162 900 zł.

PHEV w wyposażeniu L startuje od 194 900 zł. Mój Business Line to 209 900 zł. Ze wszystkimi dodatkami udało mi się, w tym wyposażeniu, wyklikać 226 570 zł. Ponad sto tysięcy złotych różnicy, i prawie 90% przebitka względem najtańszej wersji. Jeszcze do niedawna takie rzeczy działy się wyłącznie w markach Premium – BMW, Mercedesie, Audi itp, dziś nie jest to nic dziwnego.

Patrząc przez pryzmat klienta docelowego Kii Sportage – nadal jest to kwestia spełnienia potrzeb. To jest auto rodzinne, dla kogoś wie czego oczekuje od życia i co chce robić. Nie potrzebuje nikomu niczego udowadniać. Zależy mu raczej na ekonomii. To wybór bardzo rozsądny, szczególnie porównując z jego poprzednimi generacjami. Ja już wielokrotnie powtarzałem, że hybrydy doładowywane kupują wyłącznie osoby które mają gdzie je ładować. I dlatego np. ja wolałbym kupić hybrydę szeregowa lub Kię z napędem HEV. Nie dość, że oszczędziłbym sporo pieniędzy, to nadal mam niższe wyniki spalania, w stosunku do napędu klasycznego, i nadal dobre osiągi. Oczywiście tracę napęd na wszystkie koła. Dla każdego Kia ma coś idealnego.

MP

We współpracy z Kia Polska

Instagram

Facebook

TikTok

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *