Dla przypomnienia, dla tych, którzy ostatnie 5 lat przespali w jakiejś jaskini, specjalna informacja. Cała grupa JLR od 2025 roku wprowadza auta wyłącznie na prąd. W 2030 każdy sprzedany przez nich samochód ma być elektrykiem. Oczywistą drogą do tego celu są hybrydy typu plug-in. Właśnie taką miałem ostatnio przyjemność sprawdzić. Jaguar F-Pace PHEV, bo właśnie mowa to największy, najmocniejszy wspomagany silnikiem elektrycznym SUV Jaguara. Główne pytania, które miałem w głowie go odbierają to: Czy jest lepszy od wersji 2.0 300 KM? Oraz to ważniejsze-jak blado będzie wypadał przy SVR.
Czym F-Pace PHEV się wyróżnia?
Na pierwszy rzut oka F-Pace w wersji hybrydowej wygląda identycznie jak jego spalinowi bracia. Nie ma w tym bowiem nic złego, skoro on tylko został zaadoptowany do przewożenia na swoim pokładzie akumulatorów. Jedyne co zdradza wersję to dodatkowa klapka po lewej stronie, z resztą tak samo wyglądająca tak samo, jak ta od wlewu paliwa. Oszczędność.
A do generowania kolejnych oszczędności ma służyć wspomniana już bateria. Jak na PHEV-a to jest dość duża, bo to 17,1 kWh brutto. Wg producenta wystarczyć ma ona na 53 km bezemisyjnej jazdy. Wg moich pomiarów jest to wynik jak najbardziej osiągalny, oczywiście wyłącznie w cyklu miejskim. Co ciekawe, silnik spalinowy włączył się wówczas dwukrotnie, przy 30 i 45 km podróży, i nie chciał pozwolić się wyłączyć.
Jeśli zaś chodzi o tryb hybrydowy, to w Warszawie nie ma najmniejszego problemu utrzymać spalania poniżej 3 l, przy dość dynamicznej jeździe. Wówczas ok. 60-80 km można poruszać się ogromnym SUV-em, dosłownie za grosze. Przynajmniej póki prąd jest, bo jak ten się skończy, to przestaje być tak kolorowo. W trasie z Warmii Jaguar spalił mi wówczas ok 10 l. Gdy jechałem z jeszcze naładowanym akumulatorem, wynik ten był mniejszy o 2 l.
Jednak wymuszenie ładowania drastycznie ponosi spalanie, do wyników rzędu 16l, i nie jest zbyt efektywne. Zdecydowanie lepszy efekt jest z hamowania rekuperacyjnego. W tym tradycyjnie już siła każdego auta elektrycznego. Oczywiście, obkupione to jest zwiększoną wagą. W tym wypadku prawie 2200 kg, ale to raptem 50 kg więcej niż ważył SVR.
Zbiera się to?
I to jak. Przypomnę, że SVR miał czas pomiędzy 4, a 4.3s do setki, zależnie od źródła. Jego hybrydowy brak nie ma niestety procedury startu albo jej zwyczajnie nie znalazłem, ale rozpędza się w raptem 5.3s. Jak na ogromny i ciężki blok uważam, że wstydu nie ma. Co ważne, auto nie puchnie, co oznacza, że wynik jest powtarzalny. Nawet przy rozładowanym akumulatorze mocno wciska w fotel. Generalnie nie da się rozładować go do kompletnego zera, on zawsze ma ten 1% zapasu, gdybyś potrzebował mocniej wcisnąć akcelerator. I przy każdym dojeździe do świateł doładuje się rekuperacyjnie. Wspominałem już, że to jest najbardziej wydajny sposób ładowania? Szkoda, że nie ma możliwości sterowania siłą odzyskiwania energii, Jaguar robi to samodzielnie.
Co do opcji personalizacji, polecam niemal zawsze jeździć w trybie dynamic. Głównie dlatego, że właśnie ten tryb można ustawić pod siebie — m.in. siłę wspomagania, twardość zawieszenia, reakcję na gaz. Nie żeby było za twardo, ale przez to, że w trybie standardowym, moim zdaniem, jest po prostu zbyt kanapowo. F-Pace mocno przechyla się w zakrętach, a fotele nie są dedykowane do trzymania bocznego. W związku z tym zdecydowanie warto zmienić ustawienia. Ja większość czasu jeździłem na usztywnionym zawieszeniu i układzie kierowniczym, z pozostałymi opcjami ustawionymi w „normalny”.
To czym się różni?
Różnice między wersją standardową, a PHEV staje się oczywista zaraz po otwarciu klapy bagażnika. Podłoga zaraz za progiem unosi się, co oczywiście utrudnia załadunek walizek. Podłoga nie jest podwójna, więc i torby z kablami trzeba upchnąć gdzieś pomiędzy zakupami. Zdecydowanie brakuje mi jakiegoś zakamarka, gdzie można je spokojnie wrzucić i zapomnieć. Pojemność bagażnika spadała niestety z 613 na 354 litry. O dziwo jest nadal dość pojemny, ale w mojej ocenie to największa wada F-Pace PHEV.
F-Pace PHEV ma inne wady?
Jeśli mowa o wadach specyficznych dla tego modelu, to muszę przyznać, że nie mam się czego przyczepić. Oczywiście, fanatycy mogą zarzucić, że w ustawieniach sportowych w głośnikach zaczyna być słychać nagrania z wydechu mocniejszego brata, ale jest to na tyle subtelne, że nie przeszkadza. Poza tym F-Pace PHEV dostał wszystko, co powinien mieć SUV koncernu JLR.
Spokojnie można ruszyć w delikatny teren, a nie tylko zjechać na szutrową ścieżkę dojazdową. Nie ma tu żadnego trybu terenowego, ale też nie wydaje mi się tu potrzebny. Zaskakująco, zawieszenie świetnie wybiera nierówności. Oczywiście, bliźniaczy Velar robi to jeszcze lepiej, ale nie od dziś wiadomo, że Jaguar będzie nieco sztywniejszy.
Nie mam jednak kompletnie żadnych zastrzeżeń co do wnętrza auta. Siedzi się wysoko, komfortowo. Po 300 km trasie nie czułem się w żaden sposób obolały. Lekko brakowało mi opcjonalnej wentylacji foteli, ale głównie przez ponad 30-stopniowe upały. Mawiają, że nie można mieć wszystkiego. W tym wypadku i tak było zaskakująco dobrze. Dzieciaki z tyłu również nie miały prawa narzekać na brak miejsca.
Cennik i konkurencja.
Cennik Jaguara F-Pace PHEV otwiera się od 360 500 zł, gdzie najtańsza benzyna to wydatek 329 500 zł. Różnica 150 KM jest więc wyceniona na 31 000 zł. Różnica w spalaniu realnym to jednak, uśredniając, od 5 do 10 l zależnie od stylu jazdy. Mój egzemplarz testowy wyceniony został na okolice 440 tysięcy. Konkurencyjne Volvo XC90 Recharge, o mocy 450 KM, to wydatek co najmniej 404 tysięcy. Jest więc nieco mocniejsze, ale też trochę droższe. Jest też ograniczone elektronicznie do prędkości maksymalnej 180 km/h, gdzie Jaguar przestanie przyspieszać dopiero przy 250. Oczywiście są to jedynie wartości teoretyczne, bo w Polsce i tak nie są osiągalne.
Oczywiście, może was ponieść fantazja, jak i mnie, i spokojnie przekroczycie pół miliona przy personalizacji swojego wymarzonego F-Pace PHEV. To wciąż sporo mniej niż cena startowa wersji SVR. I szczerze mówiąc, mam wątpliwość, czy chciałbym dopłacać. Co prawda V8 ma fenomenalnie brzmienie i zdecydowanie lepsze fotele, aczkolwiek ekonomia, i to nie tylko pod aspektem spalania, przemawia na korzyść PHEV. Tak jak nie lubię tego określenia, to Jaguar znalazł złoty środek między świetnym komfortem, a jeszcze lepszymi osiągami. Ja, szukając szybkiego SUV-a dla rodziny, zdecydowanie bym go dopisał do listy faworytów, i to przed SVR. A lepszej pochwały chyba dać nie można.
We współpracy ze Jaguar Polska