Ateca

#53 Seat Ateca FL | FR 2.0 190KM 4×4 | TEST | A miało być tak pięknie.

Od testu poprzedniej generacji Seata Ateca minęły prawie dwa lata. Jednocześnie był to mój pierwszy dłuższy okres z tą marką, jak i punkt przełomowy, by jednak polubić się z SUV-ami. I to do tego stopnia, że zabrakło dosłownie pół dnia, by w moim garażu zamiast BMW by stał właśnie Seat Ateca. Z tym większą radością przyjąłem informację o pojawieniu się wersji po liftowej w parku prasowym. Miałem okazję przekonać się, czy poprawiono drobne niedoróbki, czy jednak zacznę mieć alergię.

Zmiany, wydanie Ateca.

Zacznę od absolutnych podstaw. W tym wypadku Seat mi to jeszcze bardziej ułatwił, gdyż poprzednio miałem czerwoną, z tym razem białą Atece. W obu wypadkach w wersji FR, czyli z czarnymi dekorami, tak w skrócie. Tu nie mogę znaleźć zbyt wiele różnic. Głównie zmienił się wygląd lamp, wyoblono maskę, i zmieniono napis na klapie bagażnika. Niewiele więcej. Z jednej strony to dobrze, bo to tylko lifting, i nie ma co poprawiać czegoś, co wygląda dobrze.

Więcej jednak widać w środku, szczególnie po umiejscowieniu ekranu dotykowego. Mam wrażenie, że jest bardziej podobny do Tarraco, ale cieszę się, że nadal mogę samodzielnie sterować klimatyzacją za pomocą pokrętła. Niby tradycyjne analogowe rozwiązania są przestarzałe, ale jednak mają zdecydowanie więcej sensu. Szczególnie jeśli mowa o grzebaniu w ekranie podczas jazdy w korku, bo jednak wtedy zdarza nam się to najczęściej. Poza tym właściciel poprzedniej generacji doskonale się tu odnajdzie.

A silnik chociaż inny?

Na szczęście tu odpowiem negacją. Pod maską pracuje stary znajomy. Dla litry w benzynie, turbina, 190 KM i 320 Nm rozpędzą ją do setki w 7 sekund. Przynajmniej na papierze, bo mam wrażenie, że nowa Ateca jest trochę cięższa, i wolniejsza. Aczkolwiek nadal zbiera się wystarczająco dobrze. A przy tym mam też wrażenie, że pali mniej bo nie miałem najmniejszego problemu zejść poniżej 8 litrów na setkę. Oczywiście w trasie, przy dość mocno załadowanym aucie i bez przesadnego eco drivingu. W poprzedniej generacji to trzeba by tu jeszcze ze dwa litry dołożyć.

Możliwe, że te wszystkie usprawnienia wynikają z oprogramowania skrzyni biegów, albo nowej normy WLTP, którą Ateca musiała spełnić. Ta niestety nadal w trybie „normal” jest ospała i dławi silnik. Oczywiście dzięki DCC można jeszcze aktywować tryb „eco” ale uważam, że uzysk z tego nikły. Tzn może i auto spali mniej, ale każdy manewr wyprzedzania trwa po prostu wieczność. Brakuje mi czasów, gdy auta nie miały żadnych trybów, ograniczeń. Po prostu gaz w podłogę i pełna moc.

A jak tam w środku?

Zanim opowiem czy feeling za kółkiem się zmienił, najpierw jednak trzeba za nie wsiąść. Pierwsze wrażenia, oczywiście jak w domu. Wszystko na swoim miejscu. Tam gdzie nawyki kierują ręce. Czyli ok? No nie do końca. Może to tylko moje odczucie, ale mam wrażenie, że wszystko stało się bardziej twarde. Przy kolanie szczególnie. Jestem dość nieforemnym pasażerem, stąd ciężko mi się wpasować idealnie w fotel. Do tej pory niestety nie znalazłem auta idealnego, prócz jednego. Ale na jego dłuższy test nadal czekam i nie o nim tu miało być.

Tak jak do samego spasowania plastików nie mam zastrzeżeń, tak ich twardość już na poziomie wzroku po prostu poraża. Rozumiem, że dół drzwi może być wykończony taniej, ale nie deska rozdzielcza. Szczególnie boli to na przednim rzędzie. Z tyłu na szczęście siedzą głównie dzieciaki, a te jeszcze nie zwracają uwagi na takie rzeczy, jeszcze. Plus natomiast za zniwelowanie piano black do absolutnego minimum.

A za kółkiem lepiej?

W aspekcie prowadzenia cieszę się, że nikt nie próbował grzebać. Oczywiście mocno czuć dominację przedniego napędu i jedynie wpieranie go przez tylni, za pośrednictwem haldexa. Ale nikt nie mówi, że to komukolwiek przeszkadza. Ateca prowadzi się jak po sznurku, do pierwszego zakrętu, gdzie oczywiście trzeba delikatnie odpuścić. Odpuścić i czekać na interwencję ESP, które lada moment się zjawi, jeśli się przekroczy limit. Oczywiście można je szybko wyłączyć, ale raczej nie o to chodzi w codziennej jeździe.

Z drugiej strony, Ateca nie ma, poza wizualnymi, zadatków sportowych. Moc około 200 KM w obecnych czasach nie jest ani imponująca, a zawieszenie nie zachęca do szukania limitów przyczepności. Seat Ateca doskonale sprawdzi się za to jako rodzinny transporter. Dzięki podwyższonemu zawieszeniu nie boi się zjechać z asfaltu, a 510 litrów bagażnika nadaje się świetnie na weekendowe wypady. Co prawda nie jest głęboki, ale nadrabia to wysokością i stosunkowo niskim progiem załadunku.

Cennik.

Niestety nie sposób przy omawianiu auta nie wspomnieć o cenie. Od wybuchu pandemii ta niestety poszybowała. Aktualnie za bazową Atece w wersji FR i silnikiem 2.0 TSI i napędem 4×4 trzeba wydać nie mniej 165 500 zł. Dla porównania bazowa wersja Reference i 1.0 TSI ze skrzynią manualną to wydatek 96 tysięcy. Różnica jest ogromna, ale jest też znacznie więcej wyposażenia. Mimo tego i tak udało mi się przebić 200 tysięcy, robiąc tzw full opcję. Oczywiście są tu wszelkie bajery typu panoramiczny dach, elektryczna i bezdotykowa klapa bagażnika, nagłośnienie premium oraz elektryczny hak holowniczy. Nie zabrakło też skórzanej tapicerki i ogrzewania postojowego. Oczywiście Ateca zaparkuje też sama, nawet z przyczepką. Czego chcieć więcej?

Seat Ateca czy jednak…?

Próbując podsumować tydzień z Atecą próbuje sobie przypomnieć, czemu poprzednia wersja mnie tak zaczarowała. Dość agresywne linie nadwozia, fajna stylistyka lamp oraz przestronność to na pewno jej większe plusy. Podobnie i silnik, który ma dość sporo wigoru i jest niezwykle podatny na modyfikacje. A przy tym nie pali aż tak dużo, jak można by się spodziewać.

Z drugiej strony jakość użytych materiałów, patrząc przez pryzmat ceny, jak i multimedia grupy VAG, to największe mankamenty, które skutecznie powstrzymują mnie przez wizytą w salonie. Oczywiście, że można mieć miękkie skóry, i masaże i inne bajery, ale to kosztuje u konkurencji więcej. I to już na start więcej niż Ateca kosztuje maksymalnie wyposażona. W swoim przedziale cenowym walczy głównie wewnątrz koncernu, a poza nim wygrywa kulturą silnika. Którego bliźniaka wybrać? Tu trzeba kierować się sercem, bo rozum podpowie, by wziąć tego tańszego.

MP

We współpracy z Seat Polska

Instagram

Facebook

TikTok

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *