Trochę wody upłynęło od ostatniego, a nawet pierwszego testu Dacii w moim wydaniu. De facto wracam do korzeni, bo pierwszym autem tu opisanym była Dacia Lodgy Stepway. Dacia Jogger, bo właśnie ją odebrałem, jest następną Lodgy. I mimo z pozoru wysokiej ceny startowej jest doskonale wycelowana w potrzeby rynku Europejskiego, co na pewno szybko pokażą wyniki sprzedażowe. Szczególnie że jest dostępna z fabryczną instalacją gazową, i właśnie taki egzemplarz trafił do mojego garażu.
Czemu Dacia Jogger jest tak ważna?
Niestety sytuację na rynku, zarówno przez COVID, jak i przez dominację SUV-ów, mamy mocno skomplikowaną. Segment Minivanów jest niemal na wymarciu. Citroen elektryfikuje co się tylko da, Renault zabiło osobowe Kangoo, a na Forda mało kogo stać. Zostaje jeszcze Peugeot, ale tam też już jest wybór wyłącznie wersji na prąd.
Oczywiście, jeśli ktoś celuje w najmniej zamożnego klienta, nie ma w ogóle mowy o materiałach premium. Oszczędności czuć na każdym kroku. We wnętrzu większość plastikowych paneli składa się z jednego elementu. W bagażniku ilość wygłuszenia jest dosłownie symboliczna, podobnie jak pod maską. Co warto odnotować, nie był to w żadnej mierze kompromis, a zamierzone działanie. Na szczęście nie ucierpiała na tym jakość spasowania. Pokonałem tym autem ponad 800 km, po przeróżnym terenie. Ani nic nie odpadło, ani tym bardziej nie wyszły żadne niedogodności związane właśnie z montażem. Moja Dacia miała już ponad 15 tysięcy dziennikarskiego przebiegu na liczniku, a zgodnie ze stereotypem-my nie oszczędzamy aut. Brawo.
Ale czy Dacia Jogger jest w ogóle ładna?
W sumie to pytanie jest jak najbardziej na miejscu! To że w środku nie grzeszy urodą, nie znaczy, że musi być niczym Multipla. Na szczęście budżet stylistów nie został tak ścięty, jak tych od wnętrz. Dacia Jogger zdecydowanie może się podobać. Bardzo agresywnie narysowane światła, pod pewnym kątem przypominają te w Kii Sportage. Długa maska, i niebanalny grill dodają powagi. To wszystko zaskakuje, gdyż Dacia z profilu i szczególnie w tym kolorze, wygląda niczym zwyczajny dostawczak. Mocno podniesiona linia dachu, która jeszcze bardziej się podnosi bliżej bagażnika, sugeruje mocny nacisk na aspekty praktyczne. Do tego zamontowane relingi dachowe i ogromny jak na klasę auta, prześwit to kolejne kropki nad „i”.
Przechodząc na tył auta, przy odpowiednim oświetleniu, niektórzy uważają, że można pomylić Joggera z Volvo! Przyznam szczerzę, że musiałem dłuższą chwilę podumać. Ja tego podobieństwa nie widzę, chyba że patrzy się wyłącznie na pionowy słupek świateł. Te niestety są już tradycyjne, żarówkowe, a nie LED tak jak z przodu. Szkoda.
A klimat chociaż jest?
Dacia Jogger oferuje nie tylko klimat, ale i klimatyzację. Co prawda za dopłatą, i to manualną, ale jak najbardziej jest. I to sterowaną pokrętłami, choć to akurat chwalę, bo jest zwyczajnie wygodne. Nie wyobrażam sobie, żeby w rękawicach roboczych albo ubrudzonych paluchach szukać ustawień na tablecie. Co ciekawe, nie zabrakło też podgrzewanych foteli z przodu. Pasażerowie drugiego, a nawet opcjonalnego, trzeciego rzędu niestety mają do dyspozycji jedynie klimatyzację, dwustrefową oczywiście.
Zaskoczeniem w tej klasie auta są dwa rozwiązania. Dedykowany port USB typu A tuż przy kolumnie kierowniczej, do podłączenia telefonu. Co ciekawsze, po pierwszej konfiguracji, można cieszyć się bezprzewodowym Apple Car Play/Android Auto. Tego nie ma nawet w niektórych autach 10 x droższych od Joggera!
Kolejnym miłym akcentem we wnętrzu jest ciekawy ozdobnik na desce rozdzielczej-taki niby materiał przypominający ni to denim, ni to tkaninę, z wyczuwalną cieniutką gąbeczką pod spodem. Niestety warstwa jest tak cienka, że plastik też czuć. Aczkolwiek-muszę przyznać, że wrażenie na pasażerach zrobiła nie mniejsze niż fabryczna instalacja gazowa.
LPG najlepszym paliwem.
I zdecydowanie najtańszym. Przy odbiorze auta, komputer pokładowy pokazywał mi ponad 1000 km zasięgu. Tyle, to mam w swoim prywatnym BMW z silnikiem Diesla, i to przy dość delikatnej jeździe. Więc jak łatwo się domyślić, byłem w nie lada szoku.
Dacia Jogger zasilana LPG generuje 100 KM i 170 Nm i nie ma problemu osiągnąć prędkości autostradowych. Na benzynie te wyniki są o 10 km i 10 Nm gorsze, choć z korzyścią dla spalania. W cyklu miejskim na „gazie” ledwo udało mi się zejść poniżej 10 l/setkę. W trasie z kolei standardowe są wyniki poniżej 8 l. Jednak wystarczy wyjechać na trasę szybkiego ruchu, aby ponownie osiągnąć „dyszkę”. Dla benzyny są to odpowiednio wyniki o 2 litry niższe, Przy tym gorszy od spalania jest hałas. I nie chodzi o szumy opływowe, ale też o ten generowany przez silnik. Nie sposób jest rozmawiać bez podniesienia głosu, i to nawet między kierowcą a pasażerem siedzącym obok.
Jeśli chodzi o same właściwości jezdne, to tu zdecydowanie nie ma czego się doszukiwać. Dacia Jogger wybierze nierówności typowo po francusku. Chociaż warto odnotować, że jak na francuza to jest wyjątkowo twardo zestrojony. Z drugiej strony, główną zaletą Joggera jest ogromna przestrzeń ładunkowa, więc nikt nie będzie nim próbował wskakiwać w zakręty. Wg producenta to 607 litrów, ale zdecydowanie, przez możliwość ładowania pod sam sufit, wydaje się jej o wiele więcej.
Alternatywy?
Biorąc pod uwagę aktualną sytuację na rynku, nie sposób nie rozważyć Dacii. Cennik Joggera otwiera wersja Essential z ceną 74 300 zł. Maksymalnie wyposażona wersja Extreme to wydatek 93 700 zł. To nadal jest znacznie taniej, niż oferuje konkurencja. Chociaż trzeba przełamać w głowie myśl „to tylko Dacia”.
Oczywiście, jeśli szuka się auta typowo rodzinnego, z ogromną przestrzenią ładunkową. I przede wszystkim nie potrzebuje się wygód, a środka przemieszczania się. W aspekcie prostoty i pakowności, Dacia Jogger po prostu jest zwycięzcą.
We współpracy z Renault Polska