#48 Honda CR-V | 2.0 184KM | TEST | Brat bliźniak, ale jakiś taki ładniejszy.

Japońskie auta są bardzo specyficzne. Kto nie słyszał tej frazy, niechaj pierwszy rzuci kamieniem, albo węglem. Jestem przekonany, że zbiorę pokaźną gromadę. Doskonałym przykładem jest to w jaki sposób producenci, po cichutku, wymieniają się technologią. Mazda 2, która jest Toyotą. Suzuki Swace, które jest Toyotą. I Honda CR-V, która jest… Mitsubishi. Tak dla odmiany, ale jak do tego doszło, to za chwilę…

Honda CR-V. Honda, Honda, jeździ szybciej niż…

Idąc dalej sławnymi przysłowiami ta Honda…nie jest szybka. Nie jest też przeciętnie szybka. Jest po prostu wolna, bo 9,2 s do setki to osiąga wyłącznie w katalogu. I tak szybko, jak wybijesz sobie z głowy jakiekolwiek czynności związane z prędkością, tym lepiej. Dopiero wówczas można zacząć odkrywać, o co tak naprawdę chodzi w CR-V.

Dla ścisłości-pod maską znajduje się 2 litrowa jednostka benzynowa, generująca zawrotne 145 KM, i 175 Nm. Na szczęście wspomagana jest przez silnik elektryczny, który to dostarcza 184 KM i 315 Nm. I to właśnie ten drugi docelowo jest głównym motorem napędowym. Brzmi znajomo? Bo dokładnie taki sam system, ale o mniejszej pojemności i mocy, można znaleźć w Hondzie Jazz. Hybryda szeregowa ma zadanie maksymalnie redukować spalanie i w mieście, wg deklaracji Hondy, 80% dystansu CR-V ma pokonywać na prądzie.

I ponownie, nie wiem jak oni to zrobili, ale udało się im to doskonale. Co prawda mistrzem ekonomii nie jestem, ale nawet ja w mieście nie przekraczałem 7 l przy bardzo dynamicznej jeździe, a przy odrobinie samozaparcia udało się zejść do okolic 5 l. Była to jednak jazda nudna i kompletnie bez przyjemności, więc bardzo szybko jej zaprzestałem.

Czerwona Honda CR-V jest szybsza.

Warto wychylić nosa znad cyferek, dosłownie wychodząc z auta, by skupić się nad wyglądem auta. Co prawda w moje ręce trafiła odchodząca już generacja, bo w 2022 przeprowadzono face lifting do modelu, który ma już 4 lata, ale nadal jest ona dostępna w sprzedaży. I pierwsze co się okazuje, że znowu przysłowie się nie sprawdzi, bo mi trafiła się sztuka biała. Czyli taka idealna dla typowego przedstawiciela handlowego, który wjedzie na każdy krawężnik, i pokona każdą przeszkodę. I chociaż tutaj Honda CR-V wpasuje się w stereotyp, nie widuję jej zbyt często na ulicach, ani tym bardziej we flotach.

W tym malowaniu nie wyróżnia się specjalnie z tłumu, ani też nie powoduje zachwytu. Ona po prostu jest. Dość kanciasta, ale jednak nie sprawia wrażenia rysowanej od linijki. Przód urozmaicony mnóstwem wlotów powietrza, nacięć, jest jednak jedynym tak odważnie narysowaną częścią auta. Zdecydowanie więcej się dzieje w środku.

A tam już pierwszego dnia wydawało mi się, że skądś kojarzę tę kierownicę. Znajome wyprofilowanie, proporcje niespotykane. Dodatkowo wszystkie multimedia obsługiwało się zaskakująco prosto, tak jak by palce już były nauczone co i gdzie klikać. Dopiero porównanie zdjęć Hondy i Mitsubishi Eclipse Cross ujawniły mały przekręt. I co prawda nie udało mi się znaleźć na ten temat wiele informacji, to jednak obie te marki wyraźnie współpracują.

Skoro nie widać różnicy…

Współpracują, ale nie kopiują. Odczucia z prowadzenia aut są kompletnie inne. Honda CR-V to bardziej kanapa, stworzona do pokonywania kilometrów. Jednak nie do końca rozumiem czemu. Styl jazdy i zasadniczo przeznaczenie hybrydy faworyzują miasto. Do czystego połykania kilometrów taki silnik się co prawda nadaje, lecz nie wychodzi to w żaden sposób ekonomicznie. Właśnie dlatego nie umiem wyczuć targetu, bo to jak zestrojone jest zawieszenie, wskazuje cykl miejski. Hondzie niestraszne są żadne koleiny, wybiera je znakomicie, bujając się spokojnie, z gracją. A przy tym w środku wówczas nic nie trzeszczy. Innymi słowy, jest bardzo miękko, kanapowo.

To, co również zrobiono tu inaczej to przestrzeń bagażowa. CR-V ma ponadprzeciętną jak na swoją klasę, pojemność. Do tego wsad jest nisko, szeroko, idealnie do przewożenia wszystkiego co tylko żona kupi w Ikei, albo teściowa, albo Ty. Bez znaczenia. I to wraz z całą rodziną, bo i dla nich miejsca jest pod dostatkiem. Kolejne pozytywne zaskoczenie.

Multimedia.

Niestety wśród tych pochwał, musi znaleźć się zawsze coś, na co można ponarzekać, taka już natura tego świata. Nie może być idealnie. A w szczególności, jeśli mowa jest o autach Japońskich. Te robione są, no cóż, inaczej, zaskakująco. Japonia kojarzy się większości z niesamowicie zaawansowaną technologią, wirtualizacją, automatyzacją. W autach jednak wszystko jest zaskakująco proste, analogowe. I – co gorsza – zrobione z dość wątpliwej jakości materiałów. Wszystko w dotyku jest po prostu plastikowe, jak by miało za kilka lat być mocno wyeksploatowane. Z doświadczenia jednak wiem, że te auta są wyjątkowo solidne, więc tym bardziej nie rozumiem czemu nie podnieść nieco poziomu odbioru całego wnętrza.

Poza tym ktoś w Hondzie postanowił, że możliwości personalizacji wyświetlanych informacji ma nie być, a przynajmniej należy je ograniczyć do absolutnego minimum. Co prawda rozumiem, że kierowca ma nie być rozpraszany podczas jazdy, aczkolwiek, to chyba jest delikatna przesada. Nawet obsługa nawigacji mocno sugeruje, że zalecane jest jej ustawienie na postoju, niż w ruchu. Dobrze, że cały system można szybko zastąpić Apple Car Play’em, aczkolwiek tylko na kablu. Podobno w nowej generacji działa to już bezprzewodowo. Wierzę, bo zarówno w Hondzie Jazz, jak i futurystycznej E wszystko wręcz śmigało. Z drugiej jednak strony, czy aby na pewno grupa docelowa by tej funkcji używała? Z jakiegoś powodu wątpię.

Werdykt może być tylko jeden.

Cennik Hondy CR-V zaczyna się od 154 000 zł za wersję Comfort i kończy na Executive za 202 00 zł. W moich rękach była, sądząc po wyposażeniu, ta ostatnia. I jedyne co w tym wypadku można jeszcze dołożyć, to rzeczy typu zestaw cargo do przewożenia bagaży, wybór koloru, innych felg, i pakietów stylistycznych nadwozia. Czyli generalnie nic specjalnego ani bardzo potrzebnego. Plus dla Hondy za nie przekombinowanie konfiguracji, a podstawienie na pakiety już na samym początku. Minus jednak, że dobrze wyposażony, dość powolny, acz ekonomiczny SUV kosztuje ponad 200 tysięcy. Jednak zgodnie z kolejnym już powiedzeniem, tanio to już było. Poza tym-jest taniej niż u siostry z Mitsubishi.

Jeśli chcesz kupić hybrydowego SUV-a, koniecznie z Japonii, z przestarzałym systemem info rozrywki…to Ci nie odpowiem, co masz wybrać. Tu będą decydowały wyłącznie emocje, bo wszystko, co podpowiada rozsądek-zostało już głośno wykrzyczane.

MP

We współpracy ze Honda Polska

Instagram

Facebook

1 thought on “#48 Honda CR-V | 2.0 184KM | TEST | Brat bliźniak, ale jakiś taki ładniejszy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *