#46 Jaguar XF | 2.0 P300 AWD | TEST | BMW Jej Królewskiej Mości

Niemiecka trójca na pozór zdominowała klasę Premium i oczywiście mowa tu o Audi A6, BMW Serii 5 i Mercedesie klasy E. Jednak szukając czegoś mniej oczywistego, nie sposób zapomnieć o Brytyjskiej odpowiedzi na luksusowe podróżowanie. Jaguar XF, w najmocniejszej aktualnie produkowanej wersji, P300 AWD, który trafił do mnie na test, jest zdecydowanie bardzo głośnym wyrazem sprzeciwu na monopol jednego Państwa. Co prawda jest obecny na rynku niż od kilku lat, a w 2020 roku przeszedł lifting, to nie odstaje znacznie w żadnym aspekcie wymienionym konkurentom, a w niektórych ich przewyższa.

Jaguar XF 2022, odrobina historii.

Co prawda nie jest to mój pierwszy kontakt z tą marką, bo jeździłem modelem XE dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego salonu, ale po XF nie wiedziałem kompletnie czego się spodziewać. Mniejszy brat miał być nudnym sedanem, a okazał się czymś, co trudno ubrać w słowa. Jaguar XF, jako przedstawiciel segmentu oczko wyższej wydawał mi się bardzo dostojnym autem. Mimo że z tyłu głowy gdzieś siedziało, że może jednak da się trochę poszaleć. Już pierwsze metry za sterami XF’a jednak wybiły mi to mocno z głowy. Po kolei.

Dostojny.

Mój egzemplarz testowy otrzymał najbardziej legendarny, moim zdaniem, lakier British Racing Green, który pod odpowiednim kątem dopiero wychodził z czerni, okazując niesamowite iskrzenie się. Co prawda wymaga on dopłaty 7050 zł, ale…czy może być lepszy kolor dla flagowej, Brytyjskiej limuzyny? Gdyby nie to, że rynek w Europie odchodzi od sedanów na rzecz nadwozia SUV, wiele by się mogło zmienić…Ale o tym też będzie za chwilę.

Wspominałem wcześniej, że Jaguar XF przeszedł niedawno lifting. Niestety uważam, że naprawdę trzeba być znawcą marki, bo ja bez notek prasowych, nie umiałbym odróżnić nowej wersji od tej starej. I nie jest to nic złego, gdyż Jaguar XF od samego początku wyglądał po prostu świetnie. Subtelne linie nadwozia, bez żadnych zbędnych przetłoczeń. Lampy w technologii Pixel Led elegancko wkomponowane w obrys auta. I ten ogromny grill, z centralnie umieszczonym logo. W czasach gdy albo jest ono na masce, albo staje się jedynie naklejką, Jaguar twardo umieszcza pysk dzikiego kota, przypominając z czym ma się do czynienia. Z tym że w tym wypadku nie jestem do końca przekonany, czy ten kot nie został trochę udomowiony.

Jaguar XF po Brytyjsku.

Niektórzy pamiętają, że Jaguar od 2008 roku jest w rękach koncernu Tata. Dokładnie tego samego, który parę lat wstecz chwalił się stworzeniem najtańszego auta produkowanego seryjnie. Powodowało to dalsze szerzenie plotek o wątpliwej jakości wykończenia produktów marki z Coventry. Nie bez przyczyny o robocie Brytyjczyków mawiało się „that will do”, co w wolnym tłumaczeniu oznaczało „ujdzie, wystarczy”.

Na szczęście, to jest tylko stereotyp, tak samo prawdziwy, jak awaryjność nowych modeli Alfa-Romeo. Jaguara nadal produkuje się w Wielkiej Brytanii i oczywiście częściowo w Chinach. Nie ma żadnych przesłanek, by twierdzić, że psują się tak często, jak ich przodkowie. Na szczęście. To, co pozostało z tradycji to częściowo ręczna robota. Taki akcent z tradycją.

Co również dla mnie przemawia wprost to tradycji marki to pozycja za kierownicą. W XF siedzi się niezwykle wygodnie, dostojnie. Zdecydowanie jest to auto, w którym można chcieć dojechać z Warszawy do Berlina na raz, a jedynym powodem do wyjścia z auta pozostanie wówczas konieczność zatankowania auta.

To ma ten pazur?

Jaguar XF jest z całą pewnością Jaguarem z od grilla, aż do wydechów. Jednak w żadnym momencie gwałtowne deptanie w akcelerator nie wywoływało we mnie tej dzikiej radości z zabawy, chęci pokonania zakrętu ciaśniej, szybciej. On raczej dawał odczuć, że jeśli przesadzę, to jest jedynie moja wina, bo on ostrzegał. Oczywiście, 300 KM pozwala na swobodne wyprzedzanie, jak i rozwijanie prędkości w naszym kraju zabronionych. Ale On robi to z wdziękiem, z dostojnością. Ignoruje wszelkie nierówności, przemieszczając się po nierównościach jak gdyby ich nie było.

Przypomina mi się leciwy już komentarz Jeremy’iego Clarksona. Mawiał on, że kierowcom Jaguarów wybacza się drobne przewinienia, właśnie ze względu na posiadane auto. Taki trochę styl bycia człowieka wynikający z duszy auta. Tak jak ludzie dobierają pod siebie koty i psy, tak Jaguar ciągnie do siebie specyficzny typ osoby. Fenomen.

Nudny aspekt sedanów.

Wróćmy jednak na chwilę z poziomu abstrakcji, to poziomu praktyczności. Skoro w XF ma miejsce na pełnowymiarowe osoby z tyłu, czy da się tam kogoś realnie wsadzić? Oczywiście. Mnie było niemniej wygodnie jak z przodu. Brakowało mi jedynie funkcji masażu. Ogrzewanie jest oczywiście obecne w każdym ze skrajnych foteli, a dodatkowo przednie mają też wentylację. Przy ponad 30 stopniach za oknem okazała się zbawienna.

Bez problemu zmieściłem też walizki na weekend z dziećmi. Chociaż tu objawiły się pewne niedociągnięcia, a mianowicie wykończenie wnętrza bagażnika. A właściwie jego kompletny brak w górnej części. W aucie tej klasy nie przystoi pokazywać gołej blachy i wszystkich cięgien. Oczywiście, nikt nigdy tam nie będzie zaglądał, aczkolwiek obawiam się, że pakowanie np. wózka dziecięcego mogłoby nieumyślnie coś uszkodzić.

Na pewno nie zabraknie też miejsca na drobiazgi żony, bo wszędzie są schowki. Niesamowicie przydatne i pojemniejsze niż się wydaje. Poza elementami piano black widocznymi głównie na środkowej konsoli, wszystko jest również dzieciako-odporne. Wiem, bo moje córki bardzo chętnie wszystkiego dotykały. Zdecydowanie wnętrze spasowane tak, że nie jestem w stanie się niczego doczepić, a uwierz, że bardzo bym chciał popsuć postrzeganie tego auta.

Udało mi się to jedynie podczas sprawdzania ekonomii. Przypomnę, że pod maską znajduje się 2 litrowy silnik benzynowy, wspomagany turbiną, generujący 300 KM i 400 Nm. Standardowo turbina „ciągnie” od samego dołu, tj. 1500 obrotów/minutę, aż do 4500. Niestety, stosunkowo niewielki silnik musi uciągnąć wagę od 1819 kg, co po dołożeniu paru opcji w konfiguratorze, i pełnej rodzinki, z łatwością przekracza dwie tony. Efektem jest dość wysokie spalanie. Wg producenta jest to 8,6l na setkę, ale w moich testach tylko raz udało mi się złamać granicę 10l. W mieście wartości bardziej realne to 13-16, w zależności od stylu jazdy. Na szczęście zbiornik ma aż 74l, więc nie trzeba aż tak często szukać stacji.

Czy to nadal jest prawdziwy Jaaaaag?

Cennik nowego Jaguara XF otwiera jednostka Diesla o mocy 204 KM za 277 800 zł. Mój egzemplarz został wyceniony na 427 460 zł, z czego 79 260 zł to same dodatki, ale to nadal nie jest sufit. Podobnie wyposażone BMW serii 5 to jednak bardzo podobne kwoty, jedynie nie ma bezpośredniego odniesienia w wersjach silnikowych.

Odpuszczę jeszcze na chwilę wszystkie aspekty praktyczne, wszystko co związane z zakupem rodzinnego sedana klasy premium. Najważniejszym, jedynym co mnie w tej chwili interesuje to jest to jak ja się czuję za kierownicą. Czy jest to lekka ignorancja, wyższość na drodze w stosunku do innych użytkowników? Czy Jaguar sprawia, że spoglądam na nich z góry?

Na to pytanie trzeba odpowiedzieć sobie samemu, najlepiej na jeździe testowej. Szczególnie jeśli rozważa się któregokolwiek z niemieckich konkurentów. Do mnie niestety, przy całej mojej miłości do tej marki, Jaguar XF nie trafia. Ja chyba jeszcze jestem po prostu dekadę za młody na wybór XF’a.

MP

We współpracy ze Jaguar Polska

Instagram

Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *