Soul Kia Electric -okladka

#23 Kia e-Soul | 64kWh 204KM | TEST | Hipcio łamie karki

Patrząc na to, co się dzieje na Europejskim rynku mam ochotę…ziewnąć i zasnąć. Zdziwienie na twarzy Twej zagościło? Śpieszę więc z wyjaśnieniem. Każda kolejna premiera, jest do bólu taka sama. Podobny, stonowany design, te same silniki i rozwiązania technologiczne. Co prawda są smaczki które szokują, typu nerki w nowych BMW, ale traktuję je bardziej jako niuanse klasy premium niż codzienność Co innego się jednak dzieje na dalekim wschodzie. Koncern Kia/Hyundai śmiało rozpycha się od wielu lat na naszym podwórku, i śmiem stwierdzić, iż m.in. modelem Soul, to oni wyleją kubeł zimnej wody naszym kolegom.

Soul, czyli jak zakląć duszę.

Premiera Soul-a miała miejsce już dawno temu, i od początku był promowany jako auto dla młodych. Z przyjściem trzeciej generacji dodano „e” do nazwy, podkreślając aktualne trendy i trochę nacisk na ekologię. Dodatkowo, Space Cadet, czyli domyślny kolor lakieru, jeszcze mocniej podkreśla wymieniony parametr. Śmiało stwierdzę, że nigdy nie oglądało się za mną tyle osób. Może w Lamborghini by było więcej, ale mam wątpliwość. Kia zdecydowanie punktuje tak komunikacyjną barwą. I wyciąga kasę od ludzi z mniejszą tolerancją na rzucanie się w oczy. Obie strony zyskują.

Soul jest również dość nietypowo zaprojektowany, mi przywodząc na myśl hipopotama, ale takiego uroczego, świeżo po posiłku. Lubię jak auto ma spojrzenie, jest „jakieś”, a nie zlewające się z tłumem. Można usiąść z kawą w restauracji i liczyć ile osób zwróci na niego uwagę. Szczególny czasoumilacz podczas ładowania.

A ile Soul przejdzie z pełnym brzuszkiem?

Dobrze, że pytasz. Auto odebrałem z zasięgiem 380km, Po zrobieniu ponad 100km na liczniku miałem ponad 320km. Jakaś magia? Ależ oczywiście, ale dostała swoją nazwę – rekuperacja. W Kii tradycyjne manetki zmiany biegów służą do zmiany siły odzyskiwania energii. W ten sposób w „0” auto toczy się jak przy tradycyjnym odpuszczeniu gazu, a przy „3” potrafi zaskoczyć mocnym hamowaniem, jednak nie używając hamulców. O te trzeba jednak dbać i polecam mimo wszystko ich używać. Słyszałem już plotki iż pojawić się może lekki nalot na tarczach przy użyciu wyłącznie odzyskiwania energii. Jest ono aż tak skuteczne.

Reasumując, Soul z akumulatorem 64 kW realnie przy normalnym użytkowaniu przejedzie minimum 420km. Z ciężką nogą można zejść i do 300, ale fanatycy jazdy „na kropelce” bez problemu wycisną i 500. Po tym jednak trzeba i tak auto podłączyć do ładowania, a to już przyjemne nie będzie.

To jak długo je Soul?

W domowych warunkach nawet i 30 godzin. Nie żartuję, półtora dnia trwa zwykłe ładowanie „od zera” do pełnego akumulatora ze zwykłego gniazdka. Od 66% do pełna to ok 13 godzin. Należy oczywiście pamiętać że optymalny stan, jak i najszybszy proces ładowania, to między 20, a 80% naładowania.

Skrócić do można wallboxem – do 7h, jak i szybkimi ładowarkami – do godziny, półtorej. Nadal jest to znacznie dłużej niż tankowanie konwencjonalnej 95’tki, acz można się pokusić o używanie wyłącznie darmowych ładowarek, jak i tych w centrach handlowych i przestać się martwić aż tak o ten czas. I mieć nadzieję, że wkrótce w Polsce instalowanie ładowarek na osiedlach stanie się standardem.

Czy hipopotamy są groźne?

Zadając takie pytanie można wiele oczekiwać. Ani nie doświadczyłem dziwnego bólu kręgosłupa po trasie, ani bólu kolan. Nie musiałem też schylać głowy, bo miejsca miałem mnóstwo. Moje dzieciaki też, i co ciekawe tylne siedzisko jest wyżej niż przednie, co jest świetnym umilaczem podróży. Jedynie pojemność bagażnika mogła by był w przyszłości trochę większa. 315 litrów wystarczy do spokojnego przemieszczania między miastowo. Na szczęście pod podłogą znalazło się nie tylko miejsce na kable do ładowania, zestaw naprawczy jak i sporą ilość luźnych gratów. Mój statyw mieścił się bez problemu, a podejrzewam że weszły by jeszcze ze trzy. Miłośnicy tetrisa będą w niebie. Niestety taka natura aut elektrycznych, że gdzieś te akumulatory pomieścić trzeba.

Czy hipcio się wywróci?

Zdecydowanie nie. Na szczęście zasilanie umieszczono pod podłogą, co daje stosunkowo niski środek ciężkości, poprawiający stabilność auta. Oczywiście coś kosztem czegoś – mimo 17” felgi, również zaprojektowanej z myślą o aerodynamice, opony mają jedynie 215mm szerokości. Opór toczenia przeciwko przyczepności. Tu nie ma dobrego kompromisu. W związku tym Soul chętnie gubi przyczepność nawet do 60km/h, szczególnie na wilgotnej nawierzchni. Polecam więc delikatność we wciskaniu akceleratora. Ale kto będzie chciał pędzić tak słodkim hipciem?

Układ kierowniczy zachęca do spokojnego toczenia się, starając się ukryć 1800kg masy auta, zamkniętej w niedużej bryle kwadraciaka. Sama jazda rozleniwia, nie zachęca do szaleństw. I bardzo dobrze, bo domyślnie o nagłośnienie dba zestaw sygnowany logo Harman/Kardon, dodatkowo wspomagany przez absolutny brak hałasu silnika. Nie ma też oszukańczego dźwięku V8 płynącego zeń, co przyjmuję z ogromną radością.

Ale za co ten mandat panie władzo!?

Niestety cisza w kokpicie jest aż zbyt cicha. Bardzo często orientowałem się, że jestem na granicy zabrania prawa jazdy, szczególnie w Warszawie, pędząc BUS pasem. Jako, że nie lubię korzystać z wyświetlacza HUD trzeba sobie koniecznie wyrobić nawyk spoglądania na prędkościomierz. Albo się przeprosić z wyświetlaczem przeziernym. Tego z kolei można wysunąć dedykowanym klawiszem po lewej stronie kierownicy. Również tam znajduje się kontrola nad systemem line assist.

Przy śmiesznym pokrętle, przypominającym ster w okręcie, sterującym skrzynią biegów znajduje się jeszcze selektor trybu jazdy (eco +, eco, normal i sport). Oczywiście im wyższy styl wybierzemy, tym szybciej kilometry zasięgu będą znikać, a odpalenie eco+ wyłącza klimatyzację, zmniejsza siłę nawiewów, ogrzewanie, jak i mocno ścina osiągi auta, tylko po to by oszczędzać stan naładowania akumulatorów. Ja 70% czasu spędziłem w przełączając się między eco, a sport. Może to dziwie zabrzmi, ale właśnie w ten sposób podróżowało mi się najprzyjemniej i najefektywniej.

Wychodzimy na wolność?

Zdecydowanie tak! Kia e-Soul na początku naszej przygody nie zauroczyła mnie. Mały, jak na moje potrzeby, bagażnik, śmieszne pikanie niczym w ciężarówce przy cofaniu, i absurdalnie wysoka pozycja za kierownicą nie pomagały. Jednak niczym w dobrym związku, z każdym kilometrem czułem ją coraz lepiej, i podobała mi się niesamowicie dynamika silnika elektrycznego. Płynność przyspieszenia, i cisza w kabinie to wejście na zupełnie inny poziom przyjemności z jazdy. Jeździłem już PHEV’ami gdzie te 40-50km można pokonać w takich samych warunkach. Acz żaden nie generuje 200KM wyłącznie z silnika elektrycznego, i nie daje tej ciszy na całym dystansie zbiornika napędowego. I właśnie tego odczucia będzie mi brakowało. Na tyle mocno, że chyba przekonam się do elektryków. Jedyną realną łyżką dziegciu w tej beczce miodu jest zarówno cena auta – bo startuje od 160 tysięcy w tej wersji mocy – poziom infrastruktury ładowania tego typu aut w naszym kraju.

Dane techniczne:

odzaj skrzyniAutomatyczna, CVT
Liczba stopni1
V-max167km/h
0-100km/h7,6s
Moc maksymalna204KM przy 3800 orb/min
Moment obrotowy395Nm w zakresie 0-3600 orb/min
Zużycie energii15.3kwh/100
Dystans testu461km
Czas ładowania z gniazdka od zera do pełna28h
Pojemność bagażnika315l
Pojemność akumulatora64kWh

MP

We współpracy z Kia Polska

Instagram

Facebook

TikTok

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *