Leon FR PHEV - Pole kukurydzy

#20 Seat Leon FR | 1.4 PHEV 204 KM | TEST | Miejska pszczółka

Nadwozie typu hatchback, obniżone zawieszenie, dużo mocy, napęd na przednie koła, czas do setki poniżej 8 sekund. Brzmi znajomo? Coś jak Hot Hatch? Co prawda kryteria spełnione, ale nowy Seat Leon FR z HH ma niewiele wspólnego. A już na pewno nie cenę, bo ta startuje od 135 tysięcy. Trzeba spojrzeć szerzej by zrozumieć jej sens.

Zasięg wojny i wojna na zasięg. Leon FR.

Przede wszystkim – Leon FR to hybryda typu plug-in, czyli doładowywana albo z gniazdka, albo silnikiem spalinowym. Rozwiązanie to wiąże się z dwoma konsekwencjami minusowymi – znacznie cięższe auto oraz dużo wyższa cena zakupu. Za plus oczywiście jest znacznie zmniejszone spalanie. A przynajmniej taka jest teoria. Seat pokazuje, że umie w hybrydy. Leonem nie byłem w stanie pokonać mniej niż 45 kilometrów w trybie czysto bez emisyjnym. W trasie doładowanie z silnika elektrycznego również okazało się świetną pomocą przy wyprzedzaniu.

Lwi Leon FR.

Wersja PHEV dostępna jest jedynie w odmianach Xcellence oraz FR, gdzie do mnie trafiła ta druga. Z różnic przede wszystkim ma ona obniżone o 15mm zawieszenie, oraz czarne zamiast chromowanych wstawek. Prócz tego – cenowo i wyposażeniowo są identyczne. I uważam że lakier Nevada White świetnie współgra z czarnymi akcentami, podkreślając sportowy charakter auta. Dodatkowo mniejsze, w stosunku do sedana, gabaryty ułatwiają manewrowanie. Sam napęd pokazuje pazura głównie w warunkach miejskich, przez bardzo skuteczną rekuperację, więc Leon wydaje mi się idealnym drapieżnikiem w centrum.

Układ co prawda nie jest zawsze w stanie sobie poradzić z przeniesieniem 330Nm na asfalt, szczególnie na mokrej nawierzchni, acz wciśnięcie gazu do oporu wyzwala bardzo dziwne, niespodziewane uczucie w środku, graniczące z radością. Inżynierowie z Martorell dali radę przenieść odrobinę frajdy to wnętrza, przez co pokonywanie kilometrów nie jest tak nudne jak w niektórych konstrukcjach hybrydowych innych producentów.

Nie tylko kierowca jeździ.

Choć to głównie pod kierowcę Leon FR jest skierowany. Wyraźnie ustawiony pod lewy fotel jest zarówno panel multimediów, jak i konsola środkowa. Ta ostatnia nie ma w sobie prawie nic, bo obsługę niemal wszystkiego przeniesiono do tabletu. I po raz kolejny się powtórzę, że jest to fatalne rozwiązanie. Jeszcze gorszym jest nie podświetlanie nielicznych elementów sterowania tymże ustrojstwem. Seat, podobnie jak cała grupa VAG, boryka się z błędami elektroniki, przywieszaniem systemów, i dość wolną reakcją info-rozrywki. Co dziwne, mimo typowo dziennikarskiego przebiegu i eksploatacji, w moim egzemplarzu nie dało mi się zanotować ani jednej zwiechy, a jedynie raz wyskoczył mi błąd systemu line assist. Nie wiem jakim cudem, ale może w końcu są jakieś leki w postaci dobrej aktualizacji?

Za nagłośnienie w moim egzemplarzu odpowiadał standardowy system, i jako że jest to pierwszy Seat jakim jeździłem bez Beats’a, jestem bardzo pozytywnie zaskoczony jego brzmieniem. Można spokojnie rozłożyć się w wygodnym fotelu, i nie trzeba się męczyć słuchając dowolnej muzyki, czy to ze Spotify, czy zwykłego radia. A co miejsca – większość z testowych 1300km pokonałem w 3 osobowym składzie, z pełnym bagażnikiem walizek.

Nikt nie marudził na brak miejsca, nawet siedząc za kierowcą. A samo auto mimo obciążenia nie utraciło nic ze swojego wigoru, porównując do jazdy samemu. Więc jazda z aktywnym tempomatem, asystentem pasa, kawką i muzyką przebiega miło, i nie męczy.

Gdy jednak kierowca zacznie się nudzić można zacząć bawić się tabletem, i np zmieniać styl jazdy. Nie polecam jednak wybierać żadnego innego jak komfort albo sport jeśli zamierza się podróżować po kocich łbach, którymi usłany jest m.in Wrocław. Pierwsza opcja pozwoli zachować plomby w zębach, druga z kolei umożliwi szybki przelot nad przeszkodą. Wszelkie zjazdy z drogi utwardzonej niestety szczerze odradzam. Tu już nic nie uratuje. Choć dzięki temu wiem że kawa z cupholdera nie wypada.

Był kot, a czy pies się zmieści?

Łyżka dziegciu, albo i dwie do tego wiadra miodu. Wspomniałem wcześniej, że Leon przez dodatkowe akumulatory utracił mnóstwo miejsca w bagażniku. Zostało zaledwie 270l na nasze zakupy, ale co zadziwiające – bagażnik jest nadal długi, jest po prostu odrobinę płytszy. Niestety pod podłogą nie ma miejsca na kable do ładowania, a te wcale małe nie są. Samo ładowanie z domowego gniazdka od 3% do pełna zajmuje ok 6-7h, więc optymalnie jest jednak zostawić tą czynność na noc, szczególnie mając taryfę nocną.

Ja na dystansie 1300km osiągnąłem średnie spalanie 7.5l, co uważam za wynik dobry, zważywszy że ok 700km z tego dystansu to autostrady i drogi ekspresowe. A na nich Leon był wyjątkowo żwawy. Mam też wrażenie, że aktywny tempomat, nawet przy łagodnych ustawieniach, był zdecydowanie zbyt szybko reagujący, więc ciągłe zwalnianie i redukcje nie wpłynęły korzystnie na ekonomię. W trybie hybrydowym udało mi się bez problemu zejść poniżej 3l/100 km, co w tym wypadku wyczynem wcale nie było. Czysto bez emisyjnie przejechać się da ponad 40 km, gdzie silnik spalinowy od razu zareaguje gdy potrzeba więcej mocy. W związku z tym, może się zdarzyć sytuacja gdzie jest jeszcze zimny, a nagle się budzi i kręci się do 4-5 tysięcy obrotów.

Kup mnie, proszę!

Mój egzemplarz testowy, jak to auta dziennikarskie, skonfigurowany był na ponad 170 tysięcy złotych. I w życiu bym tyle nie dał z hatchbacka. Bazowa wersja z 135 tysięcy wymaga dodania jedynie niezbędnych asystentów, ładnej felgi, i zmiany lakieru, naprawdę nic ponad to. Za kwotę 145 tysięcy mamy fajnie wyposażone i wyglądające auto. Co oferuje konkurencja?

Jeśli szukać PHEV’a to niestety nie za wiele. Skody Scala w tym silnikiem nie ma, Golf jest znacznie droższy. Peugeot 308 w podobnym wyposażeniu i 180 konną hybrydą podobnie. Jedyną alternatywą w tej cenie jest Corolla, ale i ta jest wolniejsza i ma inny system hybrydowy. Okazuje się że Seat trafił idealnie z wyceną Leona. Oferuje on najwięcej miejsca, najwięcej mocy, i jednocześnie nie musi się z nikim bić w swoim segmencie. A przy tym, moim zdaniem, wygląda najbardziej zadziornie i po prostu estetycznie. I co dla mnie najważniejsze – przypomniał mi czemu właśnie hatchbackiem najlepiej mi się jeździ po zatłoczonym mieście.

MP

We współpracy z Seat Polska

Instagram

Facebook

TikTok

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *