main shot Captur E-Tech Hybrid

#19 | Renault Captur E-Tech Hybrid | 1.3 TCE PHEV 160 KM | TEST | Duszek Kacperek

Elektryfikacja floty czeka, prędzej lub później, każdego producenta seryjnego. Można to przeżyć z honorem, lub złamać się pod naporem fali zwanej Unią Europejską i normami emisji spalin. Renault na szczęście należy do pierwszej grupy, acz ewidentnie woli robić rzeczy po swojemu. Tym sposobem do moich rąk trafił ostatni z trojaczków E-Tech Hybrid – Renault Captur w wersji Intense.

Captur to Clio na sterydach czy mini Kadjar?

W założeniu Captur jest najmniejszym dostępnym Cross-overem/SUV’em w gamie Renault. Jednocześnie dzieli płytę podłogową z Clio, a napęd jest ten sam jak ten który testowałem w Megane Grandtour. Wówczas stwierdziłem, że tak zgrany duet spalinowo-elektryczny dostałby zdecydowanie więcej werwy w mniejszym nadwoziu. I bardzo się cieszę, że takie zestawienie istnieje.

Captur zaskakuje od samego startu. Co prawda jego gabaryty wydają się ogromne, ale patrząc przez pryzmat przynależności do segmentu B…Rozmiarem nie jest wiele większy od Clio, za to ogrom przestrzeni we wnętrzu przewyższa niejednego kompakta z segmentu C. Ogromny plus dla Renault za takie podejście do sprawy. I to wcale nie jest tak, że wnętrze powiększono kosztem czegoś innego. Captur po faceliftingu nieznacznie urósł, jak chyba każde nowe auto.

Ogień na tłoki… czy na prąd?

Niestety jedyne miejsce gdzie srogo się zawiodłem pod aspektem praktyczności Captura to bagażnik. Tradycyjne miejsce ukrycia akumulatorów skutecznie zmniejsza przestrzeń ładunkową. Normalnie się tym aż tak nie przejmuję, lecz w tym wypadku z 536l spada dwukrotnie, zaledwie do poziomu 265l. Można co prawda przesunąć rząd foteli do przodu, powiększając tą przestrzeń, lecz przykrego wrażenia to nie zdejmie. Na weekend wystarczy, ale niestety nie za wiele więcej. Chyba że jesteś mistrzem tetrisa.

Sama przyczyna takiego stanu rzeczy, czyli silnik elektryczny zdecydowanie dodaje Capturowi wigoru. Segment cross-overów, albo po prostu mini SUV’a mocno rośnie, a z upływem lat i ich rozmiary. Dlatego bardzo doceniam dodatkowego kopa od samego zera. Doceniam też start stop, który nie śpi przy ruszeniu spod świateł. Doceniam też tryb w pełni bez emisyjny, w którym spod rzeczonych świateł ruszę pierwszy. Odkładam w tym momencie na bok całą otoczkę auta, i jego design, ale Captur jest stworzony by przemieszczać się od skrzyżowania do skrzyżowania, od parkingu na parking. I właśnie w tym jest rewelacyjny. Nie prowokuje, ale też nie rozleniwia za kółkiem.

Bajery.

Nie umiem pięknie konfigurować aut. Tego typu zadania pozostawiam swojej małżonce. Aczkolwiek osobę która zamawiała model demo Captura musze pogratulować pomysłu, bo wyszło to zacnie. Nie dość, że rude wstawki we wnętrzu są zdecydowanie ożywiające wnętrze, to nie są drogie (1200zł). Sam lakier nadwozia (Biała Perła) w połączeniu z czernią dachu (zwaną Czarny Etoile) powiększa auto optycznie, dodając równocześnie elegancji. Captur to zdecydowanie najbardziej dostojny SUV którym miałem okazję jeździć. Nie należy tego w żadnym wypadku mylić ze sportem.

Wyposażenie Captura jest dosyć klasyczne jak na obecne czasy, a przynajmniej na auto prasowe. Asystent pasa ruchu, który nie wyrywa rąk z kierownicy, a jedynie pika natarczywie denerwuje w nowy sposób. Nagłośnienie BOSE oraz ładowarka indukcyjna dodawane są w pakiecie z dużym wyświetlaczem uprzyjemnia podróże. Jednak bardziej doceniłem dodatkowy schowek pod lewarkiem skrzyni biegów – mam dość niewymiarowy telefon bez Qi, więc nareszcie nie musiał leżeć na wierzchu z plątaniną kabli. Warto się cieszyć z małych rzeczy.

Kilometry za kółkiem

Najważniejsze w hybrydzie jednak jest spalanie. Nikt nie kupuje droższego, cięższego auta tylko po to by długoterminowo wydać więcej kasy, prawda? Tu nie ma zaskoczenia. Captur na samym prądzie pokona bezpiecznie 40KM, w trybie jazdy „B”, gdzie rekuperacja jest na tyle mocna że należy niemal kompletnie zrezygnować z używania hamulca. Co prawda auto nie wykryje sygnalizacji świetlnej, i trzeba w końcu nacisnąć ten pedał, to do prędkości toczenia się spokojnie wystarczy nic nie robić.

Za to jadąc hybrydowo dzieją się rzeczy cudowne. Sprawdzałem go zarówno w standardowych Warszawskich korkach, gdzie pokazywał na co go stać idealnie, jak i w trasie. I dopiero tam udało mi się wyssać ostatnie soki z akumulatorów. Dwugodzinna jazda na trasie Śródmieście – S8 – Ostrołęka, gdzie ekspresówki jest tyle samo co dróg podmiejskich udało mi się osiągnąć wynik poniżej 5l, co jest bardzo zaskakujące, oczywiście pozytywnie. A nie mogę powiedzieć bym specjalnie przykładał się do ecodrivingu. Co ważniejsze – po takiej przejażdżce nie czułem żadnego bólu ani zmęczenia, co warto odnotować jako plus dodatni.

Kolejny, pewnie ważniejszy w kontekście ekonomii – to silnik. 1.6l, cztery pełnoprawne cylindry, bez żadnej turbiny. Na papierze gwarancja niewysilonej jednostki, która rozpędza się akceptowalnie. Z tym, że to ostatnie poprawiają dwa silniki elektryczne, łącznie generując 160KM. A to, w połączeniu z momentem obrotowym dostępnym praktycznie od samego dołu, kompletnie zmienia oblicze szybkiego przemieszczania się. Bardzo pozytywne zaskoczenie.

To dla kogo Captur?

Odpowiadając na to pytanie należy najpierw pomyśleć nad całą grupą trojaczków, a teraz i czworaczków, E-Tech Hybrid. Megane w kombi przewiezie Twoje zakupy z Ikei taniej niż wszyscy. Clio da swobodę w parkowaniu, o Arkana opowiem niedługo. A co z Capturem? Moim zdaniem to takie przyjemne połączenie miejskiego dzika Clio, dla kogoś kto chce czuć się większy. I to dosłownie. SUV kojarzy się z autem typowo kobiecym, ale nic w tym dziwnego. Sam tej kategorii kompletnie nie rozumiałem aż do momentu gdy trafiły mi się kolejne i kolejne to testów. Dziś – nie wyobrażam sobie kupić innego auta niż Kombi albo duży SUV. Captur jest świetną alternatywą dla osoby szukającej miejskiej praktyczności w połączeniu z łatwością parkowania niemal gdziekolwiek. Duże felgi, w estetycznym wzorze, i wysokim profilu są stworzone do wciągania auta na każdy krawężnik, a małe gabaryty może nie wprowadzą Smarta w kompleksy, ale myślę że są idealne. Do tego paliwa spali tyle co nic. Typowa mama zostawi dzieciaki pod szkołą i ruszy na podbój miasta. A potem auto zakosi mąż, bo jego wielkie kombi nigdzie się nie mieści.

MP

We współpracy z Renault Polska

Instagram

Facebook

TikTok

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *