Kia Proceed GT - okladka

#16 Kia Proceed GT | 1.6 T-GDI 204 KM | TEST | Łobuz z ideałami

W pewnym wieku każdego mężczyznę dotyka dylemat wyboru nowego auta. Bierze pod uwagę gabaryty wózków, fantazje zakupowe żony, a potem ilość jej butów. Zdarza się że łowi ryby, albo ma wielkiego labradora. W garażu stoi styrany życiem Passat w sedanie, wieczna skarbonka, w końcu ma już 15 lat. Ani to szybkie, ani super pakowne, więc dylemat tym większy. Żona chce coś pięknego, córka niebieskiego, a druga coś szybkiego. A Ty chcesz nadal jeździć z kumplami nad Zegrze, i nadal mieć coś w skarpecie. Z pomocą przychodzą nadwozia Shooting Brake. Fuzja idealna aspektów estetycznych i praktycznych. A do tego jeszcze jest coś dla tej młodszej pociechy – moc. Kia Proceed GT spełnia kryteria całej rodziny. Jak to tak?

Kia Proceed to czysta Estetyka.

Proceed jest na rynku blisko dwa lata, a nadal nie jest u nas mocno popularny. I to jest fakt, którego kompletnie nie rozumiem. Słyszałem opinie, że to jest Panamera dla ubogich, choć nie mogę się z tym zgodzić. Kia niczego nie udaje. Spadzista linia dachu nadaje, jednak dość sporemu kompaktowi, lekkości. Przy tym design grilla dodaje zadziorności.

Ja do testów dostałem tą najbardziej dynamiczną wersję silnikową – 1.6 T-GDi o mocy 204KM, w wersji GT. W teorii jest to ta najbardziej sportowa i jednocześnie komfortowa wersja Proceeda,

Światła dzienne, wykonane w technologii LED, o pięknej stylistyce kostek lodu, wyglądają świetnie. Czerwone listwy ozdobne, zarówno z przodu, jak i progowe stanowią estetyczny kontrast, jednocześnie będą akcentem sportowym. Do tego bardzo wyrazisty panel led na klapie bagażnika, który na dziś dzień jest oklepany – ale dwa lata temu to był wciąż powiew świeżości! Auto odebrałem na dość standardowych, 18″ felgach, które są idealnym kompromisem między wyglądem, a komfortem jazdy. A co do samego komfortu w Proceedzie…

Kilometry za kółkiem Kii Proceed.

Proceed GT ma w standardzie tylko dwa tryby jazdy – Normal i Sport – a przełączać się między nimi można używając klawisza przy skrzyni biegów. Ta z kolei to konstrukcja DCT o 7 przełożeniach, i zależnie od ww. trybu pracuje żwawo, i bardzo żwawo. Nie uświadczymy tu podbijania biegów na siłę, ani chwil gdy obroty schodzą zbyt nisko. Przełączenie w „Sport” objawia się natychmiast, przede wszystkim słuchowo. Zarówno wydech pracuje głośniej, ale niestety też głośniki zaczynają mocniej go wspomagać. Przy tym widoczna jest estetyczna animacja zmiany zegarów wirtualnego kokpitu. Dla zwolenników analogowych zegarów śpieszę z informacją, iż naprawdę dają radę, a wyświetlane informacje można w skonfigurować pod siebie.

Niektórzy stwierdzą, iż zabrakło jedynie head-up display, ale ja akurat uważam jego brak za plus. Z przyjemnych dodatków za to jest pełna komplet asystentów – jako pakiet bezpieczeństwa. Można delikatnie trzymając kierownicę ustawić aktywny tempomat, i auto generalnie będzie jechało samo, pilnując pasa ruchu. Nie jest przy tym mocno intruzyjny, czego pierwotnie się spodziewałem. Rozkładam się wygodnie w fotelu, i słucham muzyki z głośników sygnowanych JBL, czego chcieć więcej?

Responsywność.

Jak już w temacie jazdy jestem – zdecydowanie należy podkreślić podejście do sportu w przypadku Proceeda. Nie dość, że fotele z logotypem GT, oczywiście z czerwoną nicią naprawdę dobrze trzymają w zakrętach, to nie są przy tym przesadnie głębokie. Pewny chwyt zapewnia gruba kierownica, również nie pozwalająca zapomnieć gdzie siedzimy. Ale przecież nie lunatykuję, prawda? Jak bym jednak zapomniał, to świetnym akcentem są metalowe łopatki zmiany biegów, z wyraźnym + i -, a do tego z tyłu mają wypustkę i wklęśnięcie. Nie sposób się pomylić. Świetna sprawa.

Do tego za zestrojenie auta dbał człowiek który przez 30 lat pracował dla BMW M. I to czuć, naprawdę czuć. Na felgach Michelin Pilot Sport 4S, dodatkowo dba o doznania. Szczerze mogę powiedzieć, że tak przekazującego to co się dzieje na asfalcie auta jeszcze nie prowadziłem. Mowa oczywiście o takich w zasięgu zwykłego Kowalskiego, bo Porsche 911 to zupełnie inna liga. To było tak dobre doznanie, że moje prywatne BMW wydawało mi się jakieś takie bez wyrazu…

Kia Proceed to Tatusiowóz?

Na wstępie stwierdziłem, że Kia Proceed sprosta wyzwaniu typowego ojca w rodzinie 2+2, i nie sądziłem że tak szybko sam się o tym będę musiał przekonać. Od niedawna ponownie wożę ze sobą gondolę z ramą + rower dla starszej córki. Nadwozie Shooting Brake może nie wydaje się oferować tak świetnej pakowności, ale gratulacje składam temu kto projektował bagażnik. Otwarcie elektrycznej klapy ukazuje blisko 600 litrów do zapełnienia czym-tylko-masz ochotę. Jeśli to jest nadal mało, praktycznie cała powierzchnia pokryta jest schowkami, w które zmieszczą się wszystkie kosmetyki samochodowe które mam, a uwierzcie, że mam ich naprawdę, naprawdę dużo. I zostało jeszcze miejsce na drobne luźne zakupy! Fenomenalnie.

Co prawda moje córki nie doceniły nic więcej z tyłu poza dachem panoramicznym, głównie przez aspekt wzrostu, ale tak długo jak pociechy nie mają prawa jazdy, nie będą marudzić na miejsce. Osoba powyżej 180cm już niestety przestanie czuć się tam komfortowo. Podobnie, niestety, jest za kierownicą. Podobno sprawę rozwiązuje nie dobieranie panoramy, ale auto na tym traci wizualnie. Jest więc wybór – albo mocno rozłożony fotel i mało ergonomiczna pozycja, albo nie brać panoramy. Ja jednak lubię swój kręgosłup, i zaoszczędziłbym te 3500zł. Swoją drogą, to i tak relatywnie niska cena w stosunku do konkurencji.

Kompromis idealny?

Jak już przy cenie. Za bazowy model Proceeda GT trzeba oddać 123 tysiące złotych. W zamian otrzymujemy 204 konie mechaniczne, sportowe fotele, wspomniane 18′ felgi, i system automatycznego parkowania czujnikami i z przodu i z tyłu, i wspomniany przepastny bagażnik, zamknięte w bryle za którą chętnie się ogląda. Można poszaleć z dodatkami, ale naprawdę fajną opcję łapiemy za 134 tysięcy, rezygnując z panoramy i elektryki kufra. Jest za to gdzie naładować telefon, i system rozpoznawania znaków i wirtualny kokpit wraz z 10,25 dotykowym tabletem. Ten działa zaskakująco dobrze, szczególnie z parze z Android Auto.

W tych pieniądzach konkurencja oferuje m.in. Leona FR ST o mniejszej mocy. Proceed spali nie mniej niż 7 litrów przy spokojniej jeździe, i nie więcej jak 15 przy szaleńczej. Z tym, że po podróżowaniu zarówno w Warszawskich korkach, jak i drogach ze znacznie wyższym limitem prędkości stwierdzam jednoznacznie – im mocniej naciskam prawy pedał, tym większy uśmiech pojawiał się na mojej twarzy. Tak samo duży uśmiech miałem idąc do auta i wskajując za kierownicę. A właśnie o to uczucie chodzi w motoryzacji. Przy okazji – wasza żona też będzie zadowolona. Sławne „to nasza wspólna decyzja”, kompletnie zmieni swoje przysłowiowe znaczenie. Win-win.

MPa

We współpracy z Kia Polska

Instagram

Facebook

TikTok

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *