Talisman-główne

#15 Renault Talisman | Initiale Paris 2.0 dCi 200KM | TEST | Polska stereotypem stoi

Niemal każdy jeden producent ma w swojej gamie auto, bądź silnik w palecie, które uchodzi w opinii publicznej za „tego psującego się na potęgę”, na tyle głęboko zakorzenionego że stało się to wręcz stereotypem. Opel miał Vectrę, więc zastąpił ją Insignią. Renault miało swoje 1.9TDCi i królową lawet – Lagunę II. Laguna umarła, zastąpiona postacią Talismana. Ten z kolei też nie zaczął dobrze, bo pierwsze roczniki podobno psuły się od patrzenia. A mi przyszło sprawdzić czy Diesel pod maską najbogatszej wersji Renault Talisman, i to po liftingu, coś zmienił, zapraszam do lektury.

Ach te stereotypy. Renault Talisman padł ich ofiarą.

Wstęp nie zachęca, acz o Talismana sam prosiłem, bardzo zaciekawiony jak sprawuje się Francuska odpowiedź na Passata CC/Arteona oraz Superba. Powód był banalny – uwielbiam łamać stereotypy. Może takie moje szczęście, że każde z moich dotychczasowych aut miało legendarną wręcz wadę silnika. O dziwo przy moim użytkowaniu się nie objawiła. Może dlatego, że np. nie przedłużałem interwałów serwisowych? Oby tylko tak nadal pozostało. Tym bardziej krążące opinie o Talismanie zachęciły mnie do sprawdzenia. Na moje podwójne szczęście dostałem topową wersję, dosłownie ze wszystkim co było do wybrania – Initiale Paris. Idealnie, bo przecież we Francuzach pada elektryka, prawda?

Jak wygląda Renault Talisman?

Talisman po 5 latach doczekał się bardzo subtelnej zmiany wyglądu, dla laika zdecydowanie niezauważalnej. Nowy wzór grilla, odświeżenie lamp, większy ekran dotykowy – generalnie kosmetyka bardziej niż rewolucja. Diabeł jednak tkwi w detalach, które zdecydowanie doceni kierowca. Zarówno przy obsłudze systemu Easy Link, który wg mnie jest wzorem płynności działani i intuicyjności, jak i na samych zegarach wirtualnych, rozszerzonych o nowe opcje.

Jako że okropnie nie lubię przekopywać się przez menu plusuję od razu kolejne dwa aspekty. Po pierwsze obsługa klimatyzacji, ogrzewania foteli i ich wentylacji nadal jest analogowe. Po drugie – Renault postanowiło skopiować iDrive od BMW, przez co kierowca nie musi operować paluchami po tablecie. To był strzał w dziesiątkę, bo choć do oryginału nadal dużo brakuje, to dzięki wspomnianej intuicyjności, praktycznie przestałem używać ekranu. Cudowne uczucie, a przy okazji estetyka wnętrza zdecydowanie na plus. I czysty ekran!

Typowy Francuz.

Sama podróż dodatkowo uprzyjemniona bardzo nieintruzyjnym masażem, który można też przypisać do trybów jazdy, w bardzo przepastnych fotelach. to typowo kanapowe doznanie. Patrząc na aktualną gamę silnikową, 2 litrowy diesel wydaje się optymalny do Talismana, jako krążownika szos i autostrad. Przy prędkościach graniczących z dozwolonymi jest na tyle cicho, że nadal nie trzeba podnosić głosu, a samo auto przestaje być stabilne dopiero przy znacznym jej przekroczeniu i mocnym wietrze.

W przypadku mojego testu Talisman miał od razu pod górkę, bo musiał sprostać nie tylko moim oczekiwaniom co do komfortu. I do razu powiem – sprostał. Zarówno ja byłem pozytywnie zaskoczony sposobem wybierania nierówności, jak i moja żona. Dodatkowo, jako limuzyna porodowa dostaje 5 gwiazdek, choć jego rozmiar skutecznie utrudniał parkowanie w ciasnych uliczkach podszpitalnych. Ogromny bagażnik bez problemu zmieścił wózkowe gabaryty, a pasażerowie mieli naprawdę dużo miejsca. Oczywiście konsekwencją jest długość auta, choć i tu inżynierowie Renault przeciwdziałali bardzo skutecznie.

Kontrola.

Mowa oczywiście o systemie 4Controll, czyli tylnej skrętnej osi. Siłę działania oczywiście można regulować w ustawieniach trybów jazdy, ale powiem że żadnym autem nie manewrowało mi się w garażu tak łatwo jak ogromnym Talismanem.

Samo odczucie na kierownicy jest z kolei zupełnie inne niż w przypadku Megane czy Clio. Mam wrażenie graniczące z pewnością że w Renault chcieli wręcz uśpić kierowcę, nastawić go po prostu na pokonywanie kilometrów. By sobie po prostu nie zawracał głowy tym co się dzieje dookoła. I generalnie się da. Aktywny tempomat, wraz z systemami wspomagania jazdę w korku, asystenci pasa ruchu, odczytywanie znaków, oraz parkowania automatycznego skutecznie rozleniwiają. Do tego dobre wyciszenie, i spora moc pod prawą nogą i można się odrobinę zapomnieć. A przy tym nie udało mi się, nawet przy tych dłuższych chwilach niepowagi przekroczyć spalania 8l. Przy bardziej przepisowym zachowaniu Talisman zadowoli się 6-6,5l na setkę. Przy mocy 200KM i 400Nm uważam to za świetny wynik. Skrzynia co prawda lubi przeciągnąć biegi, ale generalnie bardziej pomaga w ekonomicznej jeździe niż zachęca do szarżowania.

Idealnie nie jest.

I dokładnie tymi słowy możnaby podsumować cały test. W teorii. Tylko w teorii. Bo w praktyce odświeżony Talisman to pod wieloma aspektami świetne auto. Nie dość że jest równie wygodne za kierownicą jak i na tylnej kanapie, to jeszcze nie postawiono na kompromis jeśli chodzi o przestrzeń bagażową, Ponad sześćset litrów kufra, w sedanie, pomieści całą rodzinę. Na pokładzie znajdzie się wszystko co potrzeba, łącznie z niezłym nagłośnieniem Bose. Niestety zawsze jest jakieś ale. Sama kierownica, jak i przyrządy sterujące wokół niej zaczynają trącić myszką – w tym wydzielony pałąk do sterowania radiem. To samo rozwiązanie spotykamy w Dacii, a cenowo to jednak jest przepaść. Im niżej sięgniemy wzrokiem tym więcej taniego plastiku, co okropnie kontrastuje z cudownymi beżowymi skórami na fotelach. Wysokiej jakości dekory znajdują się na całej desce rozdzielczej, a tego typu zagłówków do tej pory nie spotkałem w żadnym aucie. Przy tym wszędzie też widać oznaczenia wersji, wszystko-mającej.

Czy warto?

Trzeba przez chwilę poruszyć aspekt finansowy. Moja testówka wyceniona została na 197300zł (rok modelowy 2020), a sam pakiet Initiale Paris startuje od 174 tysięcy dla 1.3 TCe i od 200900 dla 190 dCi w roku modelowym 2021. Podane ceny są dla wersji Grandtour, gdyż z nieznanej mi przyczyny, na dzień pisania testu, dla sedana nie jest dostępny konfigurator. Można dodać trochę dodatków, ale kwoty 215,50 tysięcy przekroczyć się nie da – dopłaty są za lakier, panoramę i pakiet wspomagania wyjeżdżania tyłem, i ogrzewanie kierownicy z zapasówką. 19 calowe felgi, garść wspomnianych asystentów, magiczny 4-controll, to wszystko jest w standardzie.

Bazowy Talisman to wydatek od 134000 zł. Oczywiście przed dodatkami. I to uwielbiam w konfiguratorze Renault – prostotę. Trzy pakiety do wyboru, i raptem kilka opcji do dodania. Zdecydowanie podnosi to wartość rezydualną auta, i ułatwia wybór. Choć po jeździe Initiale Paris, i porównując z całą długą listą opcji np ze Skody…Jeśli ktoś szuka naprawdę przestronnego auta, gdzie na pierwszym miejscu jest komfort, po nie może choć nie przejechać się Talismanem. A jeśli dołożyć do porównanie cenowe z konkurencją, to warto się przełamać i dać mu szansę.

MP

We współpracy z Renault Polska

Instagram

Facebook

TikTok

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *