Jeśli ktoś szuka wyznacznika, kierunku, w którym dana marka będzie podążać przez najbliższe lata zawsze powinien patrzeć na najdroższy lub największy model w gamie. Właśnie takim azymutem jest Seat Tarraco. O cenie jeszcze przemilczę, lecz same gabaryty jasno określają jest pozycję. Seat Tarraco jest jednym z trzech SUVów Seata obok Ateci, zrecenzowanej tutaj, oraz Arony. Jednocześnie jest też jednym z VAGowskich trojaczków, bratem Kodiaq oraz Tiguana Allroad. I w mojej opinii zdecydowanie najbardziej niedocenionym.
To co ma pod maską Seat Tarraco?
Do testów jakimś magicznym sposobem dostaję wersje FR, więc te z czarnymi dodatkami i bardziej sportowym feelingiem. Tylko jak tu o sport w siedmio osobowym SUVie? W tym przypadku zarówno o spalanie, jak i osiągi dba dwulitrowa jednostka wysokoprężna o mocy 190KM. Warto wspomnieć, że aktualnie w ofercie na rok 2021 ma ona już 200KM. Rozwiązanie przy tak dużych gabarytach uważam za optymalne. 400Nm dba by pierwszą setkę zobaczyć po 8 sekundach, a jednocześnie i by na stację benzynową nie trzeba było zjawiać się zbyt często. DSG o 7 przełożeniach pracujące z Haldexem sprawia że przyczepność jest dosłownie zawsze. Przez co auto może wjechać na każdy krawężnik i błoto bez najmniejszego problemu. Zapewne dzieje się tak gdyż zawsze minimum 5% mocy jest kierowane na tylną oś.
Dla lubiących zabawę przewidziano dwa smaczki. Pierwszym – dla fanów sportu – jest tryb Launch Control. Tak, tak ogromne auto może się katapultować spod świateł. Kończy się to strasznym bałaganem w bagażniku, acz wrażenia wystrzału takiego pocisku są tego zdecydowanie warte! Drugim bajerem jest ryb offroad. Mój Seat Tarraco, mimo 20″ felg, nie miał oporów przelatywać nad koleinami w drogach dojazdowych. A z gorszego terenu ja miałem jeszcze większą radość. Warto wspomnieć, iż włączenie tego trybu na DCC wyłącza czujniki parkowania. Przydatne.
Teściowa na pokład. Albo pies. Ty wybierasz.
Wspomniałem, że Seat Tarraco może być 7 miejscowy, za dopłatą 3500zł. 760litrów pojemności bagażnika zmnienia się w ~350, coś za coś. Aczkolwiek ostatni rząd jest moim zdaniem wyłącznie dla małych dzieci. Ja, z moimi 188cm z tyłu się mieszczę, niczym sardyneczka, z brodą między kolanami. Ale pasażer przede mną musiałby nie mieć nóg przez odsunięcie fotela. Ewentualnie jeździć w foteliku, acz wtedy ja nie mam jak wyjść. No i wspomniany pies do bagażnika już nie wejdzie, no chyba że to maltańczyk i siądzie mamusi na kolanach.
Ze złozonymi fotelami przestrzeń jest po prostu przepastna. I to mimo złozonych w podłodze siedzień, mimo pełnoprawnego koła zapasowego jeszcze głębiej, i wszystkich metalowych zabawek do jego założenia. A na zakupy przydadzą się dwa wgłębienia po bokach. Po prostu idealne na słoiki!
Czy do Poznania daleko?
Odpowiadając na pytanie – to zależy. Poznając się z Seatem Tarraco zrobiłem stosunkowo mało kilometrów, lecz teren był praktycznie każdy który może spotkać teoretyczny nabywca tego auta. Z racji wyposażenia w DCC nie mogłem przecież inaczej, efekt był co następuje.
Tryb Eco jest kompletnie nieużywalny. Auto reaguje na gaz dość ospale, buja się strasznie na boki przy zakrętach. Idealny tryb dla tych którzy w barach chwalą się osiągnięciem minimalnego spalania. Dziękuję, postoję.
Comfort – Praktycznie to samo, z tym że DSG7 zdecydowanie chętniej redukuje.
Individual – Zazwyczaj moje ulubione klikadełko, lecz w tym wypadku zwyczajnie nie widziałem co mam wklepać…
Sport i Offroad – dwa bardzo podobne a jednocześnie kompletnie różne. W obu skrzynia lubiła podtrzymać obroty, choć wiadomo że w róznym celu. Sport usztywniał zawieszenie, gdzie Offroad robił z Tarraco bardzo miękki wóz. Do pełnej terenówki moim zdaniem zabrakło innego koła i blokad mostów. Niestety codziennego użytku Sport nie mogę sobie wyobrazić, acz może dlatego że ciągle myślałem o nim przez pryzmat rodzinkowozu.
Na trasę Warszawa – Poznań – Warszawa pojechałbym w Comfort. I myslę że jeszcze by zostało trochę paliwa na lekkie zboczenie z kursu. Ja nie byłem w stanie przekroczyć 8l, gdzie i tak spalanie podbiły próby dynamiczne, jak i jazda terenowa. Wówczas 16-18litrów nie jest niczym wyjątkowym, w końcu auto waży 1741kg, na sucho. A bak ma tylko 60l.
Multi Seat Tarraco.
Przed odebraniem Seata, o wyposażeniu w Tarraco słyszałem bardzo skrajne opinie. Na czele kpinami na temat topornch multimediów, i od tego zacznę. Ogromnym plusem jest zamontowanie kilku gniazd USB z klasycznym wejściem, a nie modnym typem C. Dzięki temu zarówno Android Auto, jak i Apple Car Play zastąpił mi fabryczną nawigację.
Jeśli chodzi o obsługę auta – tu jest niemal identycznie co w Atece. Duża dźwignia zmiany biegów, zdecydowanie przydatna przy miejskich manewrach otoczona guzikami funkcyjnymi. Niestety kompletnie nie rozumiem umiejscowienia trzech z nich od strony pasażera, gdyż korzysta się z nich najczęściej – Asystent Parkowania, Kamera 360 oraz wyłącznik systemu Start/Stop. Ten ostatni trzeba klikać po każdym odpaleniu silnika, jak i po przypadkowym wyborze trybu Eco. W Leonie ta ekologia mi nie przeszkadzała, jednak w dużym głośnym SUVie jednak to odpalanie silnika jest na tyle wyraźne że po prostu denerwuje.
Z kolei jeśli mowa o samym wnętrzu to jest utrzymane w czarnej tonacji, ze wstawkami z plastiku, ponownie, imitujące szczotkowane aluminium. Plus za brak piano black przy fizycznych przełącznikach klimatyzacji, i podgrzewania foteli. I dodatkowy za obecność tych właśnie wymienionych. Rok modelowy 2021 już ma je przeniesione do tabletu. Co prawda nie są mocno schowane, lecz warto zaznaczyć tą zmianę.
Seat Tarraco i manewry.
Tarraco jest krową, nie da się ukryć. Lecz bardziej mućką która z gracją przemierza łąkę. W mieście sprytnie chowa swoje gabaryty dzięki czujnikom i fenomenalnej kamerze 360 stopni. Parkowanie autonomiczne nie raz okazało się jednak czasami niewrażliwe na szerokie miejsca, preferując wolne przestrzenie. Doceniła to jednak moja żona która szybko przełamała pierwsze obawy i zadziwiająco szybko oswoiła się z gabarytami. Warto dodać, że na co dzień jeździ VW Polo, więc zdecydowanie mniejszym autem. I to właśnie uważam za największy plus Seata.
Tato, kup!
Podsumowując próbowałem określić grupę docelową Tarraco. Niewątpliwie, patrząc na gamę silnikową, celuje w głowę rodziny, która lubi mieć ten zapas przestrzeni, lub po prostu musi zmieścić tą trojkę młodych osób. Seat Tarraco jako pierwszy otrzymał nowy wygląd, który lada moment dostanie i Arona. Jako pierwszy przeszedł na dotykowe multimedia w tablecie, rezygnując z wtopienia ich w deskę rozdzielczą. Zdecydowanie podoba mi się to auto, a patrząc na to jak pracuje 2 litrowy Diesel z DSG7 uważam to małżeństwo za idealne. Co prawda jest jeszcze jednostka 2.0 TSi i mocy 245KM, jak i hybryda plug-in, ale raczej bym ich nie wybrał, zbyt ceniąc sobie zasięg na baku i komfort jazdy.
Oczywiście cena ma tu ogromne znaczenie. Kompletnie bazowe Tarraco z silnikiem 1.5 TSi i manualną skrzynią można mieć już za 127 tysięcy. Moja konfiguracja to ok 220, natomiast maksymalnie sięgamy aż 240 tysięcy. Zaletą jest jednak że bliźniaki – Kodiaq i Tiguan Allspace i Tuareg są droższe, choć w moich oczach to Seat wygląda najbardziej zadziornie.
Jeśli ktoś potrzebuje tej przestrzeni którą mu daje jeszcze-większy-suv, Tarraco jest opcją optymalną. Nie dość, że tak ogromnego bagażnika żadna kobieta nie zapełni swoimi torebkami, to jeszcze można wziąć psiaka i w spokoju z kumplami wyskoczyć na ryby gdzie się tylko chce.
We współpracy z Seat Polska